wtorek, 12 czerwca 2018

Rzeczywistość odczuwalna

Witam,
Od pewnego czasu można dostrzec, że laickie media wiedzą wiele rzeczy z przekonaniem znamiennym całkiem anachronicznym proroctwom. Zwróciło moją uwagę pewien czas temu zapowiadanie w prognozach pogody 'temperatury odczuwalnej'. Z pewną dozą realistycznego dystansu uświadomiłem sobie, że nie chodzi o nic innego niż pewną funkcję przy pewnej stałej, czyli relację rzeczywistej temperatury powietrza, wilgotności, prędkości wiatru (nie mówiąc już o kierunku) i ciśnienia. Nie wiem dlaczego uznano za tak wymowną temperaturę, równie dobrze można było wykreować np. 'wilgotność odczuwalną', czy 'wiatr odczuwalny'. Pani czy pan w shaw pokazywania na rzucie mapy nazw wybranych miast i odczytywania cyferek, informuje z emocjami zawodów MMA, że w Łodzi o godz. 6, będzie np. 21 st. C, ale odczuwalnie jeszcze ok. 15. Dobrze, tylko kiedy jest odczuwalnie 21? Skąd jakiś Pan w X stacji, gazecie czy portalu ma wiedzieć jak ja odczuwam N stopni? Byli, np w Krakowie grabarze, którzy byli tak obyci z tym i tamtym światem, że wykazując 7,5 prom., odczuwali niedosyt jak po dwu piwach. Mój śp. Ojciec zastanawiał się nad ckliwymi uniesieniami starszych dam, że skoro Warszawa to Paryż północy, a Zakopane to zimowa stolica Polski, to gdzie my właściwie jesteśmy? Eskalacją modelu 'temperatury odczuwalnej' stał się wskaźnik 'biometru'. W gazecie mam kilka cyfr o pogodzie w okolicach Łodzi (szczególnie kiedy na Bałutach jest duszny upał, a na Chojnach wietrzna ulewa), a przy tym informację: 'biometr niekorzystny', a ja akurat czuję się bardzo dobrze, bo np. obok przeczytałem, że Kancelaria Prezydenta zdigitalizowała polską czcionkę urzędową z 1928 r. i można tąż sobie zainstalować, choć nie jest oficjalnie rekomendowana przez KE. Co z tego, że pewna nader atrakcyjna Pani zapowiada mi z ekranu, że "wieczorem będziemy czuć się świetnie", skoro wiem, że jest 200 km ode mnie, a ponadto ma uroczego partnera, z którym właśnie wróciła z parady równości? Gazetki handlowe, których otrzymuję więcej w miesiącu niż w życiu odwiedziłem galerii handlowych wiedzą już trzy dni przed rozrzuceniem tych po skrzynkach, w czym będzie mi 'do twarzy', czego 'naprawdę potrzebuję na lato' i bez czego 'nie wyobrażam sobie urlopu' (nie pytając, czy wyobrażam sobie urlop).
Tak słowo wstukiwane może wiedzieć więcej i nic mi do tego. Tym nie mniej myśl prorocka tkwi w znacznie wyższych 'warstwach atmosfery'. Odczuwalna opozycja wie dokładnie co to jest demokracja, ale tylko 'odczuwalna', nie jest dla owej ważne kto to jest człowiek, ale kogo 'odczuwa' jako człowieka. Nie muszę przechodzić przez próg, by poinformowano mnie co 'odczuje' Europa.
Trybunał Konstytucyjny stwierdził w jednym ze swych odczuwalnie jednoznacznych orzeczeń, że m. in.: treść przepisów konstytucyjnych winna być analizowana w świetle standardów demokratycznego państwa prawnego, jak również z uwzględnieniem polskich tradycji i uwarunkowań społecznych. Nie podejmuję tu słowem kwestii prawnej, ale niepodobna zmierzyć się z ilością odczuć jaką musi przeżyć chcący realnie zastosować się do takiej dyrektywy. Musiałby jednocześnie odczuć światło standardów i to tak odczuwalnie jednoznacznych jak koniunkcja demokracji i prawności, uwzględniając odczucie polskich tradycji i uwarunkowań którym już przezornie przymiotu 'światła' nieprzydano. Wszakże standardy demokratyczne są odczuwalnie 'światłem', a polskie tradycje i uwarunkowania społeczne odczuwalnym cieniem, który niestety należy uwzględnić na drodze do odczucia się Europejczykiem.
Myslę, że ważne jest by nie tylko dla każdego biometr był odczuwalnie korzystny, ale był miał po temu nie tylko odczuwalne, ale rzeczywiste przesłanki, które towarzyszący niekoniecznie muszą odczuwalnie jedynie uwzględniać.
Powodzenia, Łódź Bałuty, 12. czerwca 2018 r.

niedziela, 10 czerwca 2018

Społeczna szkodliwość

Witam,
Kryterium społecznej szkodliwości jest jednym z najważniejszych elementów struktury każdego czynu zabronionego. Tak jego typu, jak oceny czynu poszczególnego. Jest jednym z kryteriów kryminalizacji w ogóle, czyn może być jako taki zabroniony, lecz przy znikomej społecznej szkodliwości nie stanowi przestępstwa, co jest przesłanką blokującą postępowanie skierowane ku egzekucji odpowiedzialności karnej. Stopień tejże szkodliwości jest określony kryterialnie, a sam w sobie stanowi jedną z podstawowych dyrektyw wymiaru kary indywidualnej. W przypadku tzw. 'uprzywilejowania' niektórych typów przestępstw przekłada się na znamię 'mniejszej wagi'. Tradycja literatury przedmiotu wskazuje ponadto, że to właśnie kryterium jest wyznacznikiem hierarchicznej chronologii typów w części szczególnej Kodeksu.
Obserwuję jednak istotną dezorientację we właśnie stricte społecznym odbiorze tego znamienia. A, że 'odbiór społeczny' to generalnie media, ulica i zagranica, nie trzeba przypominać. Za szkodliwe społecznie uważa się oczywiście: zabójstwo (nie każde!), naruszenia nietykalności seksualnej (in specie przez duchownego)- choć tu nieraz trudno rozróżnić między odczuciem pokrzywdzenia czynem, a brakiem czynu, kradzież, przemoc w rodzinie (w 'stosownym' rozumieniu) oraz, coraz częściej, domaganie się ochrony prawnej dla np. tożsamości małżeństwa, życia w każdym wieku.
Nie przypadkiem użyłem pojęcia 'poczucie pokrzywdzenia'. W odbiorze społecznym, a coraz częściej orzeczniczym (nie teoretyzuję) społeczna szkodliwość jest utożsamiana z pokrzywdzeniem indywidualnym. Ma to nader istotne przełożenie na zlanie procesowych instytucji pokrzywdzonego oraz 'osoby zawiadamiającej o przestępstwie, wskutek którego doszło do naruszenia jej praw', z istotną eliminacją tej drugiej.
Zdaje się zanikać poczucie istnienia w legislacji typów przestępstw, w których pokrzywdzenie może być wyłącznie zbiorowe (społeczne), a są one wysoko postawione w przestępczej hierarchii. 
Czytam ostatnio, w kontekście typów z art. 133 KK, art. 55a ustawy o IPN, i kilku innych, wiele niepojętych bzdur w rodzaju: czy prokuratorzy nie mają nic do roboty? chcą się przypodobać ministrowi, prezesowi, kotu i komu tam jeszcze; jestem Polakiem i wcale nie czuję się znieważony; niech się zajmą prawdziwymi przestępstwami... Wypaczenie ujawnianego poczucia tożsamości media i magdalenkowi demokraci wypracowali dawno, do tego stopnia, że nawet bardzo konserwatywne staruszki, z którymi rozmawiam, uważają lżenie Narodu za 'skandal niepojęty', ale żeby znowu przestępstwo? Przecież torebki nikt nie ukradł... Wypaczenie instytucji wolności słowa, do rozumienia jako brak odpowiedzialności za słowo, tak- do tego stopnia, że 'ekspert' z Helsińskiej Fundacji... kłamie wprost, że satyra uchyla bezprawność (!), albo ekspert nie wie co to jest kontratyp, albo przyjmuje, że słuchacze nie wiedzą, a pewien jestem, że to drugie.
Tu jednak właśnie o społecznej szkodliwości. Pominięciu świadomościowemu ulega, że najwyżej społecznie szkodliwe są czyny, które nie krzywdzą pojedynczego obywatela wprost, lecz tworzą atmosferę nicości stojącej za prawem. Boga i Jego Praw już za Konstytucją de facto nie ma, manifestacyjne tworzenie klimatu dla laksyzmu pojęcia przestępczości nie schodzi z ulic, jak nie oburzeni, całkowicie niezrozumiałą dla nich, reformą sądownictwa, to 'damy' i ich 'huzary' z wieszakami i parasolkami, jak nie to, to niedocenieni homoseksualiści, oburzeni, że rzeczywistość wymaga od nich czegoś poza szczyceniem się dewiacją, autorytet Kościoła traktowany jako argument uchodzi za anachroniczny nietakt. Pozostał autorytet Rzeczpospolitej i powaga Narodu. Długo ma nie pozostać, bo europeizm, ksenofobia, polityka historyczna... Zniewaga i oszczerstwo RP, Organów konstytucyjnych, większościowych wyznaniowo i narodowościowo grup ludności jest coraz częściej nie tylko z for internetowych, pisaniny sorosowskiej, ale i zza ław orzeczniczych, traktowana jako społecznie szkodliwa w stopniu subminimalnym albo w ogóle 'wprost intrygująca w nowoczesnej demokracji'; bo przecież są prawdziwe przestępstwa... Są i będzie tych coraz więcej, z wielu względów, lecz jeden, nie dostrzegany, jest niezmiernie poważny.
In quarto Bóg powiedział: Czcij ojca swego i matkę swoją..., nie 'bądź im posłuszny', nie 'bój się ich', nie 'wierz im ślepo', ale czcij!
Nie będzie nikt traktował poważnie tego kogo nie szanuje, nikt nie będzie zważał na wskazania tego, którego przed chwilą okpił.
Nie będzie posłuszeństwa, zaufania, obawy przed naruszeniem praw Rzeczpospolitej, jeśli nie będzie czci dla samej Rzeczpospolitej. Nikt nie będzie miał obaw przed zabójstwem, kradzieżą, lubieżnością jeśli będzie się obawiał tylko kryminału, a nie potępienia swych Rodaków. Dlatego czyny formalne z art. 133 KK noszą najwyższy stopień społecznej szkodliwości.
Sto lat różnie doświadczanej niepodległości, dla niektórych o sto za wiele... Drzymała do wozu, dzieci do Wrześni, Wyklęci do lasu, a 'nas'... niech pali pieniążek moskiewski.
Łódź Bałuty, 10. czerwca 2018 r.