środa, 30 maja 2018

Różnica węgla kamiennego, a kamienia węgielnego

Witam,
25. maja br. norma prawa wspólnotowego, zwana w slangu okołoprawniczym RODO (podobnie jak, np. 'ustawa 447', 'prawo aborcyjne' itp.), zmodyfikowała istotnie, nie tyle nawet krajowy system obrotu danymi personalizującymi osób fizycznych, co odbiór społeczny tego mechanizmu prawnego, a okazuje się bardzo obyczajowego. Częściej np. słyszę i to nie tylko ostatnio, że czegoś nie wolno, 'bo ochrona danych', niż np. 'bo ochrona karna'- o moralnej nie wspominając, podobnie, jak: 'nie rób, bo pójdziesz do kryminału', a nie: 'nie rób,bo pójdziesz do piekła'.
Oczywiście, dla 'środowisk', dla których nawet przepisy dot. energetyki odnawialnej mogą być pretekstem do artykulacji rozgoryczenia uciskiem klerykalizmu, także ten akt wzbudził odruch obronny.
Wiecznie bowiem uciskana rzesza apostatów, odczuła powiew nadziei na nieodwołalne wykreślenie ex libris baptizatorum i ukazanie bezkresnego fałszu, którym ISKK, tak długo jak żył +Ks. W. Zdaniewicz (albo dłużej), mami świat demokratyczny, że Polska jest krajem katolickim.
NSA kolejny raz stwierdził, że treść ksiąg stanu sakramentalnego osób nie należy do kompetencji unormowań świeckich (z uwagi na nieprzenikalność obszarów), ani organów tego prawa ochrony, czy egzekucji. Oparł to rozstrzygnięcie, jak dotąd, na prawie międzynarodowym, polskiej Konstytucji, prawie cywilnym i administracyjnym; nie oparł, jako w tym niewłaściwy, na prawie Kościoła, a zainteresowanych do tegoż odesłał. I od strony legalnej stało się jak powinno.
Warto wskazać jednak na tytułowe nierozróżnienie 'węgla kamiennego od kamienia węgielnego' zawarte in radice w myśli inspiratorów problemu, którego nie ma. Tradycyjnie im komu dalej od rzeczywistości kościelnej (choć z wyjątkami!), tym więcej ma na tej temat do powiedzenia. Tu: wciskając ludziom, mediom, ale i poważnym wszakże organom, absurdalną 'funkcję' apostazji (do niedawna nawet, a może i nadal, luminarze świeckości na miarę Urbana, Palikota, czy sac. dim. Kotlińskiego, w swych publikatorach podawali nawet wzory 'aktu apostazji'). Nie ukrywam, że próby wyjaśnienia stanu prawno-faktycznego tej kwestii w mediach konfesyjnych też wymagały bądź wielkiej wiary, bądź wielkiego rozeznania.
Księga ochrzczonych nie jest bowiem dokumentem statystycznym, obrazującym imiennie liczbę osób uczestniczących w komunii Kościoła. Jest ewidencją aktów Chrztu Św., czyli potwierdzeń przyjęcia Sakramentu jednorazowo i nieusuwalnie, nawet w Wieczności, do takiej komunii dopuszczającego, a i to przez szafarzy Kościoła. Stąd np. ogromna rozbieżność między ewidencyjną liczbą ochrzczonych, a tzw. 'wskaźnikiem dominicantes'. W Księdze tej nie dokonuje się zmian (nie mylić 'poprawek'), dokonuje się natomiast uzupełnień w zakresie statusu w sakramentach i niektórych profesjach jednorazowych (vide: wpis in libri... św. Karola Józefa Wojtyły). Grzech uniemożliwia uprawniony dostęp do pełnej dyspozycji sakramentalnej, ale nie odłącza od raz nabytego uczestnictwa w najszerszej komunii kościelnej, gdyż grzech pierworodny jest jednostkowo nieprzywracalny. Stąd nie ma grzechu, który podlegał by odnotowaniu w Księdze ochrzczonych. Są natomiast grzechy publiczne, które należy odnotowywać w libri statu animarum (pot. kartoteka), która jest pomocą pastersko-administracyjną, a nie bezwzględnym obowiązkiem rządcy miejsca, i ten właśnie dokument podlega regulacjom, które strona kościelna uzgodniła z publicznym Urzędem Ochrony Danych Osobowych. 
Apostazja jest właśnie gł. grzechem (często choć nie zawsze, publicznym), podlega jednak nie jedynie ocenie sumienia, ale i prawa Kościoła, jest bowiem publiczna w naturze, choć nie zawsze upubliczniona (generalnie najpewniej najrzadziej), gdyż wynika ze stanu faktycznego duszy, nie zaś czynności prawnej ('oświadczenie woli'-jak tego chcieli 'obrońcy praw obywatelskich'). Jako jedno z (nie jedyne i być może nie najcięższe) przestępstwo kanoniczne (zbrodnia): 'odstępca od wiary, podlega ekskomunice wiążącej mocą samego prawa' (kan. 1364 par. 1 CIC), czyli samym czynem staje się dlań zabronione wszystko czym Kościół dysponuje na świecie (kan. 1331), poza jedną rzeczą: uwolnieniem od ekskomuniki. Uwolnienia tego w przykładowych 90% Kościół jednak dokonuje in foro interno. Taki sam jest stan karnoprawny: schizmatyka (tego kto się odłącza od jedności z widzialną Stolicą Świętą), heretyka (tego kto się odłącza od istoty wiary deponowanej  w Kościele) i m. in. zabójcy człowieka przed Jego narodzeniem.
Zatem apostazja nie jest aktem administracyjnym, a zbrodnią, której zdeklarowanie pisemne powiększa jedynie perwersję kryminalną (lub obniża, dowodząc niepoczytalności czynu z przyczyn psychicznych). Na stan kanoniczny apostaty nie wpływa apostazja jako taka, a ściągnięta ową ekskomunika, która zabrania z umocowania Sakramentem Chrztu korzystać, ale aż do zgonu jest zdatna do uwolnienia siłami Kościoła. Księga ochrzczonych nie rejestruje co jest na daną chwilę Osobie zabronione (co byłoby zresztą niewykonalne), a do czego jeszcze jest zaproszony w Kościele.
Z drugiej strony schizofrenią, intelektualną przynajmniej, jest że istnieją 'środowiska' obsesyjnie pragnące ekshibicji swego stanu karnego, podczas gdy w swej naturze człowiek raczej zmierza do utrzymania tego w sekrecie (stąd powszechna w ustawodawstwie instytucja zatarcia skazania).
W tym samym czasie media z uwielbieniem opisywały zmianę stanu cywilnego brytyjskiego księcia Henryka, który zawarł w ichnim, całkowicie laickim sojuszu ołtarza z tronem (jaki ołtarz, taki tron), związek 'małżeński' z p. R. M. Markle. Nie-panna i nie-młoda, prócz uprzedniego 'ustania skutków cywilnych' swego sakramentalnego małżeństwa (co ją w dzisiejszym UK nader nobilitowało: nie dość, że aktorka, to feministka, a nadto rozwódka, o 'poglądach na [wiadome] prawa kobiet' pozwolono sobie milczeć), to równie fasadowo, jak odbyła z księciem 'pierwszy pocałunek', 'wstąpiła' do Church of England. Dokonała zatem publicznej schizmy i w tej samej chwili zaciągnęła, taką samą jak apostaci, ekskomunikę. 
W USA nie obowiązuje RODO, ale pewno coś podobnego tak; jestem jednak pewien, że: księdze ochrzczonych jednej z parafii LA z 1981 AD żadnych stanowczych wpisów nie dokonano, gdyż Chrzest, w przeciwieństwie do ekskomunik, jest nieusuwalny.
Łódź Bałuty, 30. maja 2018 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz