czwartek, 26 kwietnia 2018

Nie chcemy dziś od was uznania...

...ni waszych mów, ni waszych łez (z Marszu Pierwszej Brygady).
Witam,
Przeglądając kalendarz przedwyborczy znać nieuchronnie, że czas względnej równowagi (nie okłamujmy się, że w terenie na ogół cohabitation) zmierza ku nowym zmaganiom. Przez najbliższe dwa lata nie będzie miesiąca nienaznaczonego ogłoszoną lub faktyczną kampanią wyborczą.
Przez trzy lata dokonano niepojęcie, jak na tutejsze, współczesne warunki, wiele; porównuję to nieraz do 18. lat niepodległości międzywojennej ('dwudziestolecie' to piękne, ale wyolbrzymienie), gdy dokonano skoku nieporównywalnego z ciągłościami wydarzeń znanymi z nie tylko polskich dziejów. Nie będę robił wyliczanek, kto ma zmysły i umysł-niech korzysta.
Zwrócę jednak uwagę na ponadczasowe, moim zdaniem, dzieło trzylecia. Dokonało się ono samoczynnie, wynikło z samego radykalizmu, który wziął na siebie personalnie Prezes Kaczyński i Ci, którzy na stos, rzucili z Nim swój życia los...
Dziełem tym jest autolustracja rzeczywistości. Nie dokonała się ta przez badanie, przez odkrywanie przeszłości, wywołała się sama, dzięki wstrząsowi układem, który przez wszystkie lata 'radioterapii' PRL-u, rozpoczętej w Magdalence, utrwalił się, powiązał, nowotworząc tkankę elit i elitek, w sposób mający być, trudno dostrzegalnym, związkiem wynikowym tzw. postkomuny i tzw. demokracji. Sam establishment tej tkanki, który z gorzały prostej w Magdalence przeszedł w armagnac u Sowy, z dacz podwarszawskich przeleciał do apartamentów podbrukselskich, doprowadził do odruchu wymiotnego nawet najbardziej konformistycznie nastawioną część społeczeństwa i wybory 2015 r. wreszcie WYGRAŁ, a nie 'skoalicjonował' Obóz Niepodległościowy. Wygrał i nie siebie ustawił, ale zaczął i w tym nie ustaje, podnosić i ustawiać Polskę. Wstrząs ten obudził wszystkich i każdy momentalnie pokazał, niepytany, jakie są jego pierwsze skojarzenia po wyrwaniu z ćwierćwiecznej sjesty.
Bez żadnych zabiegów wreszcie wprost wiadomo komu tak naprawdę, a nie deklaratywnie, służą wszystkie ośrodki myśli, opinii, przetwarzania finansów. Co, ale konkretnie, dla kogo, indywidualnie, grupowo, środowiskowo, medialnie oznaczają wielkie, choć jak się nagle okazało niepojęcie puste,  w propagandowo większościowym wymiarze, słowa i frazy: życie, demokracja, chrześcijaństwo, bycie w Europie, wolność, intelektualizm, suwerenność, polskość, patriotyzm, pamięć, obronność, wielowymiarowość, kultura, bezpieczeństwo, sprawiedliwość, samodzielność, hierarchia, edukacja, tożsamość, rodzina, uczciwość, praworządność, elita i wiele, wiele innych.
Słownik publicznej polszczyzny, przestał być słownikiem wyrazów bliskoznacznych, a stał się słownikiem wyrazów jednoznacznych. I nagle okazało się, że ta jednoznaczność jest na ogół, ilustrując osiowo, dla jednych N, dla drugich minus N. Nagle, bez żadnego przymusu, wiadomym się stało, że od dawna nie ma żadnych komuchów, żadnych styropianów, żadnych moherowych beretów, ani wolnomyślicieli, żadnych milionerów, ani bezrobotnych. Są patriotyczni państwowcy i irrelewantni ludzie z boku. Każdy niby chce 'dobrze', tylko dla pierwszych to znaczy 'dobrze', a drugich 'chce'. 
Opadły momentalnie wieloletnie immunitety, że kiedy ktoś jest na X stanowisku, w Y środowisku, znał Z, to znaczy że jest synonimem ładu i przyzwoitości, lub nader przeciwnie, ważne stało się co on konkretnie głosi, a przede wszystkim robi.
Jak wspominał niegdyś Tadeusz Broniarek (nie aby mój idol), że w Ambasadzie w USA, za głębokiej komuny, okazano mu kurtuazyjne poważanie za to, że zna angielski i trzy inne języki (kiedyś mówiono po prostu cztery), ale zapytano głównie: co ma pan w nich do powiedzenia?
Dziś, po raptem trzech latach wiemy bez problemu, co kto w swym języku: technokratycznym, religijnym, artystycznym, akademickim, medialnym, mieszczańskim, szołmeńskim, politycznym, urzędowym, wsiowym, młodzieżowym, starczym i każdym innym ma do powiedzenia, przemycenia i zamilczenia.
Z tej wiedzy, przez przełomy czterech kampanii, czas korzystać.
Pamiętając, że:
Mówili, żeśmy stumanieni, nie wierząc nam, że chcieć to móc!
Laliśmy krew osamotnieni, a z nami był nasz drogi Wódz!
Pozdrawiam, Łódź Bałuty, 26. kwietnia 2018 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz