poniedziałek, 12 marca 2018

By powiedzieć, a nie skłamać

Witam,
Nim do meritum, pozwolę sobie wskazać pewien interesujący sygnał. W poprzedniej nocie wskazałem, że: "W liczącej się publicystyce nie spotkałem choć jednego spójnego, bezemocjonalnego wyłożenia jednego [tego] przepisu ustawy materialno-karnej", na ów dzień był to fakt. Tym nie mniej dziś w  onetowskiej składance cytatów z artykułu Matthew Tyrmanda w Jerusalem Post trafiłem na ustęp:  "w jego opinii przepisy są sformułowane jasno i wyraźnie wynika z nich, że penalizacja dotyczyć ma jedynie stwierdzeń o >współudziale państwa polskiego, a nie współudziału poszczególnych Polaków, z których niektórzy w czasie wojny (i przed i po, jak każde społeczeństwo) dokonali okrutnych rzeczy i są godni historyczne potępienia<". Jak wspomniałem jest to tendencyjna i mało gramatyczna składanka cytatów z artykułu, z którego linią generalnie się nie zgadzam oraz wiadomych komentarzy portalu, ale pierwszy raz trafiłem w mediach na spojrzenie w istotę syntezy przepisu- lepiej późno niż wcale, ale do spraw dzisiejszych.
"By powiedzieć, a nie skłamać", mawiał lud prosty w swej sancta simplicitas. Dziś lud zeuropeizowany, na demokratycznie każdym szczeblu, zastanawia się intuicyjnie jakby tu 'powiedzieć, a nie powiedzieć prawdy'. Świadczą o tym utrwalone związki frazeologiczne, na które o zgrozo nie zwraca się już uwagi. Np. 'a prawdę mówiąc', w domyśle: 'dotąd mówiłem nieprawdę'; 'w prawdzie tak, ale...', czyli: 'naprawdę jest tak, ale powiem inaczej', 'szczerze mówiąc', zatem dotąd nieszczerze; podkreślenie 'przyznam szczerze', jakby można było coś przyznać nieszczerze i szereg zbliżonych. Prawda stała się formą godnego podkreślenia wyjątku w ogólnym ślinotoku na język.  Ogromną karierę robi też, całkowicie już 'zdesemantyzowany', przymiotnik "kontrowersyjny", ze wszystkimi odmianami. Jest pozornie prościutkim wytrychem, dla przedstawienia, że w jakiejś (tzn. ogromnej większości) spraw nie ma prawdy, ani fałszu, nie ma dobra ani zła, jest tylko uprawniona z urzędu, kontrowersja. Może i nawet, gdyby miałoby być dowodem bezsilności oceny, ale przeciwnie: 'kontrowersyjny' to dziś absolutna superlatywa. Po co wypowiadać sąd prawdziwy, po co przyznać się do kłamstwa? Mój sąd jest kontrowersyjny i to jakoby brzmi dumnie, twórczo, inspirująco; jak dla kogo, dla mnie nie.
Drugim, tylko pozornie niepowiązanym spostrzeżeniem jest widoczna trudność niemieszania języka potocznego z precyzyjnym, widoczna nawet w państwowej ustawie karnej, która sama ma być rządzona jednym z 'praw kardynalnych': nullum crimen sine lege coerta. Otóż typy przestępstw, także celowo znamionowane są językiem mieszanym. Sztandarowym przykładem jest oczywiście typ z art. 148 kk: "kto zabija człowieka". I 'zabicie' i 'człowiek' są teoretycznie tak oczywiste, że nie ma się o czym rozpisywać. Tak, ale już w art. 152 nn typizacja brzmi [w skrócie]: "kto przerywa ciążę", także w kwalifikacji, gdy jednostką strony przedmiotowej jest 'dziecko poczęte'. Tu już 'zabicie', 'człowiek', a zwłaszcza 'dziecko poczęte' (wśród zdawałoby się ogółu 'niepoczętych') oczywiste nie są na tyle, że ustawa podjęła się omijania prawdy. Stopniowanie obejścia prawdy przewiduje też art. 197, gdy zależnie od paragrafu typizuje: "obcowanie płciowe" (jakby tego nie pojmować), "zgwałcenie" (niemal jak z Detektywa), wreszcie "inną czynność seksualną" (choćby wiązanie krawata?). Wreszcie art. 278 mówi o "zaborze w celu przywłaszczenia cudzej rzeczy ruchomej", a kwalifikacja z art. 279 wprost: "kto kradnie z włamaniem" itp. Znacznie prostsze są jednak normy cywilne, czasem fiskalne, gdzie na ogół 'slang' opisowy jest objaśniany nazwami doktrynalnymi w nawiasach.
Zdało by się, że tą mieszanką leksykalną dotknięta jest też, do dziś i na wieki wieków, podstawowa ustawa karna czyli Dekalog. W 'art.' V-VII, dyspozycje są krótkie: "nie zabijaj", "nie cudzołóż", "nie kradnij", ale już 'art.' VIII stanowi: "nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu", nie zaś po prostu "nie kłam". Czy nawet Stwórca, chciałby 'tak powiedzieć, by prawdy nie powiedzieć'? Otóż nie. 'Nie kłam' dawałoby szerokie pole dla, zwłaszcza dzisiejszych, mistrzów 'szczerej nieprawdy'. Kłamstwo to po prostu twierdzenie przeciw faktom, mówienie 'fałszywego świadectwa' jest przeciw bliźniemu'. Nie trzeba materialnie skłamać by tak złożyć prawdy aby były fałszem skierowanym przeciw odbiorcy.
Nie mam czasu na metodyczną analizę doniesień medialnych dla samej analizy, ale na ogół sam wgląd w codzienną artykulację wystarczy by ten notatnik Przeciw komplikacjom mógł być pisany całą dobę. Np. dziś prosta konfrontacja dwu opinii z tego samego onetu. Proszę nie sądzić, z moich częstych odniesień, że 'lubię' czytać media z tej grupy, ale gdybym czytał to co lubię, to wystarczy, poza tekstami, które przewyższają 'ludzkie siły', że sam bym to sobie napisał. Czytam to z czym wiem, że się nie zgodzę, wtedy kora ma jeszcze szanse na późniejsze nieco murszenie. Otóż medium okazuje wdzięczność A. Darskiemu (to jednakże nazwisko, a nie pseudonim 'artystyczny'-z przeproszeniem, od darcia Biblii i aparatu 'mowy') za to, że 'przeprosił' za zabawianie się na facebook (p. Zuckerberga) 'kolekcjonarskim artefaktem' uznanego artysty w postaci gumowej imitacji fiuta z przypomocowaną Figurą ukrzyżowanego Chrystusa Pana-ewidentnie zdemontowaną z autentycznego krucyfiksu. 'Przeprosiny' tego kryminalisty (żeby mi nie było-nikogo nie obrażam, kryminalista to ten, którego czyn wypełnia znamiona z ustawy karnej, a czym wypełnienie to zaskutkuje, jeśli w ogóle, w procesie ściąga stopniowalnie inne 'tytuły') zawierają samą prawdę, nie skłamał ani razu, składając jednocześnie najgłębiej fałszywe świadectwo przeciw bliźnim swoim (tak jest świat skonstruowany, że niestety takowych ma-we mnie, Pani, Panu, Tobie dziecko drogie, także). Zamiast powiedzieć, oby szczerze: "wiem, żałuję, przepraszam, nigdy więcej, a jeśli kogoś w czymś skrzywdziłem oddam poczwórnie (za Zacheuszem)", mówi setki zdań niby zgodnych z prawdą (w sensie kalki), ale tworzących skrajny fałsz (w sensie kalejdoskopu). Opowiada dyrdymały-żeby, są to bardzo przemyślne manipulacje, o przeproszeniu 'konserwatywnych' odbiorców starszego pokolenia, o woli 'rozśmieszenia kobiet', o znanej kontrowersyjności swoich poglądów itp. Gadaj sobie, chciałoby się powiedzieć, ale taką pozę bierze w obronę administracja facebook'a, tłumacząc ludowi ciemnemu, że aplikacje nergalskie po prostu można usunąć. Proponuję p. Zuckerbergowi by tak wytłumaczył 'swobodę twórczą' kolejnego artysty, który na takimż 'artefakcie' (choćby obrzezanym) umieści menorę, a może w miejsce rozśmieszania Znakiem męczeństwa Chrystusa, rozśmieszyć collage'm fotografii krematorium z fiutem gumowym zamiast komina? Wtedy kontrowersje będą, ale co do mienia likwidacyjnego facebook'a. Niestety także w tę opętańczą bujdę dał się włączyć Sąd Najwyższy w 2015 r., co dziś właśnie jest hasłowo przywoływane, uzasadniając oddalenie kasacji w sprawie podarcia Biblii i zelżenia Jej na koncercie, tezą, że nie można znieważyć publicznie przedmiotu czci... , jeśli czyni się to 'wśród swoich'. Dobrze, dobrze, ale czy Darski zamierzał podjąć taki wysiłek na libacji wśród koleżków w czterech ścianach, czy właśnie z okazji szerokiego upublicznienia. Czy nikt nie wziął pod uwagę, że w dobie przekazu medialnego 'life' wszystkich wydarzeń, jakie by one nie były nie ma aktywności estradowej wśród swoich. Nikt, a szczególnie tak perwersyjny, nie znieważa by znieważyć, ale po to by szokować, a i to mało, po to by przekroczyć kolejną barierę i dowieść światu komu co bezkarnie wolno, po to by o tym pisano, mówiono jako performance, a nie po to by kilku dewiantów przeżyło chwilę szczytowania. Czy Frlijić bezcześcił Znaki chrześcijaństwa Klątwie po to by wymienić egzaltatory z sobie podobnymi, nie: po to żeby Teatr im. Z. Huebnera i tegoż objazdówki miały co wrzucić do (nomen omen) kotła "teatr, który się wtrąca"- jeśli się wtrąca, to nie do swoich, chyba, że ktoś nie pojmuje elementarnej logiki w gramatyce. Gdzie były i są teraz media, których wiodącym tematem jest przemoc w rodzinie, molestowanie zakonnic, #metoo, wszak to wszystko dziać ma się wśród najściślej 'swoich'. Czyż emocjonująca dziennikarzy, 'autorytety', ulicę i zagranicę sprawa neonazistowskich wygłupów nocą w lesie w urojone urodziny Hitlera, nie odbywała się już wśród najściślej 'samych swoich' (z przeproszeniem Pana S. Chęcińskiego)? W tych dniach jednak sprawa z Biblią była by jeszcze bardziej kontrowersyjna. Wszakże w aktualnym wydaniu BT, Stary Testament, a więc pisma już ściśle mozaistyczne to 1101 na 1417 ogółem stron (78 %), pomijając, że wszystkie napisali Żydzi (niektóre 'niestety' nawróceni); nie wiem czy oferta 'żarcia gówna' w ponad trzech czwartych palonego z większością Ofiar zbrodni nazistowskich byłaby tak kontrowersyjna. To jednakże już niekończąca się historia, wspomnianych przeze mnie niedawno 'ozdobnikowych' przepisów karnych o ochronie wartości nierzeczowych przynależnych wszystkim kategoriom, a egzekwowanych wobec nader ściśle wybranych.
Równoległy problem oceny prawdy w tym samym portalu, tegoż dnia, to (co prawda za Newsweekiem, ale tam to już niemal wręcz we wspólnej toalecie, jak u Kiepskich) rozpacz A. Szulc z powodu 'skandalicznego' zachowania Pani Kurator Małopolskiej i Jej Męża (w sumie skandalem jest już chyba związek z mężem). Otóż Pani Kurator i Małżonek ośmielili się całkowicie nieewentualnie powiedzieć parę słów na tematy z gruntu dotyczące obszaru Ich kompetencji, czyli oświaty. Za co 'uczeni w piśmie i klawiaturze' zażądali Ich natychmiastowego odwołania, bez może bliższej analizy, wystarczy, że rzucając hasło 'antysemityzm' i 'ksenofobia'. Nb w sumie dziś dla 'mainstream'u' mamy tak: na lewo-antysemici i homofoby, na prawo-demokraci i europeiści. Lew w takim rozdaniu zwierząt mądrych i pięknych dziwił się świni dzikiej pekari, która stanąwszy pośrodku rzekła: "przecież się nie rozerwę'. W czym jednak rzecz Państwo pedagodzy ośmielili się, o zgrozo, określić homoseksualnego dyrektora jednej ze szkół, który wiedziony, naturalnym zapewne, pięknem czystej nawet od dzieci 'miłości gejskiej', taktownie podziękować absolutnie nienaturalnej żonie i wymuszonym z pewnością dzieciom dla efeba ze snów, mianem pederasty, który porzuciwszy rodzinę dla kochasia, niespecjalnie powinien kierować placówką edukacyjną. Zbrodnia to niesłychana, ale ja doprawdy na tym bałuckim zaścianku wciąż uważam, że męski homoseksualista to po prostu pederasta (mówiąc najchłodniej), że takiegoż komensalista to zwykły kochaś, zmienny jak rękawiczki (by nie wspomnieć o innych osłonach części ciała), a osoby same mieniące się 'nie heteronormatywne, zatem (nie-normatywne), co by nie czyniły 'wśród swoich', niech jednak oddalą się od funkcji zaufania publicznego, podobnie można by sugerować, że kleptomani są idealnymi kandydatami na kasjerów.
Ja, całkowity anachronista, nadal pamiętam skład sądowy orzekający w sprawie +Gen. Fieldorfa i przedstawicieli tamt. kontradyktorium, i fakt, że byli Żydami. Informacja taka nie jest antysemicka, podobnie jak nie jest rasistowska informacja, że Dalajlama jest Tybetańczykiem, a Św. Matka Teresa była Albanką. Najciekawsze jest to, że szczytem skandalu jest dziś w mediach nazwanie Żyda Żydem, a pederasty pederastą, bo gdybym ja kogoś pozwał o nazwanie mnie Żydem i pederastą, to powództwo byłoby najpewniej oddalone, bo to wszak komplementy (i to niezasłużone).
Dotąd, jako niedouk, uważałem, podobnie jak Pani Kurator, że skoro IPN w pełnej nazwie nazywa się Komisją badania Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu, to zaiste jego funkcja edukacyjna w tym zakresie jest nieoceniona. Dla Newsweeka jednak nie, po KL Auschwitz powinni oprowadzać przewodnicy, którzy ze znienawidzonym IPN nie mają nic wspólnego, może ze stuttgardzkich domów starców wypożyczyć póki czas jakiegoś zbrodniarza, albo Żyda, którzy jak wiemy z postępowań o nieruchomości warszawskie, żyją bez problemu ca 130 lat?
Jeden dzień, jeden portal, dwa spojrzenia na prawdę, nie kontrowersyjne, a schizoidalne. Życzę opisanym tego co im potrzebne: Darskiemu i jego sympatykom oprzytomnienia, bo 'nie przeminie to pokolenia, jak się to wszystko stanie', Państwu Pedagogom z Krakowa niezłomności, bo 'kto wytrwa końca, Ten będzie zbawiony', a mediom mówienia wreszcie tak, by powiedzieć, a nie skłamać.
Pozdrawiam, Łódź Bałuty, 12. marca 2018 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz