sobota, 31 marca 2018

Cóż to jest prawda? (za Piłatem z Pontu)

Witam,
Pośród Triduum, ale tu właśnie trzeba.
Dla mnie nie ma pojęcia 'osoba publiczna' jako osobna kategoria osób. Osoby są fizyczne i prawne, a publiczni są funkcjonariusze. Każdy człowiek jest w życiu świata na sposób mniej lub intensywniej 'publiczny'. Są natomiast osoby wykonujące funkcje z mandatu publicznego bądź twierdzące czy wręcz utwierdzane w przekonaniu, że tak jest ('celebryci' wg nowomowy). 
Obie te kategorie uważają się ab urbe condita za kompetentne do wypowiedzi w przedmiocie 'aborcji', a że niestety są to na ogół brednie, tym gorzej. Na komentowanie wszystkich szkoda czasu i klawiatury, ale do dwu, które dziś przeczytałem, nie sposób się nie odnieść, z racji wspominanego już fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu i osoby sprawcy powiązanego rodem i funkcją z Łodzią.
Otóż Hanna Zdanowska, aktualna Prezydent Miasta Łodzi w sposób nader wyrafinowany miała powiedzieć prawdę tak by wypromować kłamstwo i to popierające faktyczną zbrodnię. Komentując na facebook zajścia z tzw. 'czarnego piątku' przedłożyła, że "prawa kobiet, to prawa człowieka. Łodzianki i łodzianie, brawo!". Wszystko prawda, ale w jakim kontekście? Czy mordowanie dzieci w wieku prenatalnym, w jakichkolwiek okolicznościach jest 'prawem kobiet'? A co z uśmierconymi w ten sposób dziewczynkami? Czy zabijanie kogokolwiek bywa prawem człowieka? Bywa, wspominałem już o tym, że każdy zakaz prawny uchyla wystąpienie tzw. kontratypu, czyli nadzwyczajnej okoliczności, w której złamanie zakazu jest jedynym remedium wobec naruszenia jeszcze poważniej chronionego dobra. W ochronie karnej najczęściej może być tu mowa o obronie koniecznej (bardzo ściśle ograniczonej co do czasu i formy zastosowania) i stanie wyższej konieczności (ale stricte wyższej i stricte konieczności). Czy są zabójstwa kontratypowe? Są i ewentualność takich zajścia wcale nie jest rzadkością. Czy zabójstwo dziecka w czasie rozwoju ciążowego, może być jedynym remedium ratującym w sposób proporcjonalny inne dobro, proporcjonalny, a więc w sposób oczywisty dobro znaczniejsze od życia tego dziecka? Nie można tego wykluczyć, spektakularnie w wyborze: życie matki-życie dziecka (uwzgledniając brutalną prawdę, że gdy ciąża tak istotnie zagraża życiu matki, to podczas donaszania, a przynajmniej porodu, najpewniej umrą oboje). Czy można wykluczyć w innych wyborach? Wątpię, ale koncepcja kontratypu zawiera w sobie właśnie ostateczną odpowiedź na każdą, nawet przy biurku nieprawdopodobną, ewentualność. Wszystko więc zdałoby się jasne w materii tu konotowanych 'praw kobiet' i 'praw człowieka'. Tym niemniej mówiąc o samym kontratypie zauważmy, że jest to instytucja generalna oceny prawnokarnej. Normą zasadniczą jest specyficzna kwalifikacja kryminalna, np. "kto zabija człowieka, podlega karze...", nie zaś np.: "kto zabija człowieka, a nie zachodzi obrona konieczna, podlega karze...". Ma to ogromne przełożenie na kwestię ciężaru dowodu. Oskarżyciel, mówiąc krótko, musi zabójstwo udowodnić, natomiast okoliczność kontratypową, obrona może podnieść.
Trzeba wskazać jeszcze na kwestię tzw. 'zabójstw w typie uprzywilejowanym' (tak się to w skrócie nazywa). Są takie w ustawie. W przeciwieństwie do zabójstwa w warunkach kontratypu, istotą ich kwalifikacji nie jest 'konkurencja' dóbr chronionych, lecz przymioty strony podmiotowej (w skrócie psychologia sprawcy), tj. nieumyślność (nieczęsty przypadek przestępstwa nieumyślnego), ulegnięcie żądaniu i współczuciu, wpływ przebiegu porodu. I tu właśnie 'karkołomna' (często nader dosłownie) konstrukcja norm dotyczących zabójstwa dzieci w wieku prenatalnym. Jako, że są one (na dziś) odrębną typizacją części szczególnej kodeksu, nie są to zabójstwa kontratypowe, chyba, żeby skonstruować 'kontratyp ciąży', ale nawet w takim absurdzie musiałby mieć on konstrukcję modyfikacji podmiotu. Nie są typowe zabójstwa w typie uprzywilejowanym, gdyż nie odnoszą się, wprost przynajmniej do strony podmiotowej; uprzywilejowanie leży po stronie przedmiotowej.  W stronie przedmiotowej istnieje ofiara, tj. kobieta, różnie znamionowana oraz 'pozaosobowa' ciąża, a także osoba niejako 'trzecia' dziecko poczęte. Poetyka tych norm jest w ogóle surrealistyczna. Ciąża, która jak wiadomo jest stanem fizjologicznym dwojga osób (matki i dziecka, ze 'współuczestnictwem koniecznym'-pojęcie raczej cywilistyczne, ojca dziecka), przedstawiona jest jako pewna 'modyfikacja' statusu kobiety, gdyż jest to 'jej' ciąża (jak np. jej torebka). Łagodniejsza odpowiedzialność karna wiąże się przy tym z 'przerwaniem ciąży' za zgodą kobiety-'nosicielki'. Jako, że ustawa ominęła  'anachroniczne' pojęcie 'matka', łatwo ominęła też kwestię zgody ojca, bo przepis musiałby brzmieć np. "kto przerywa ciążę za/przeciw zgodzie rodziców". Łatwo zarzucić, że jakiego znów mężczyzny, wszakże mężczyzn jest wielu, a kobieta w ciąży, tu: jedna. Tak zatem co czyni tam pojęcie (w kwalifikowanych typach uprzywilejowanych-lub odwrotnie) "dziecko poczęte, które osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej"? Przy nieodmiennym funkcjonowaniu wymogu dookreśloności normy karnej, niepodobna dojść o co tu chodzi. Wszak miliardy 'dzieci poczętych', bo innych, poza Adamem i Ewą (jeśli istnieli, a raczej nie) nie bywało, dawno osiągnęło zdolność życia całkiem samodzielnego poza organizmami miliardów kobiet ciężarnych, na ogół nie mając ze sobą żadnej styczności. Chodzi w ratio legis wyłącznie o to by wyalienować kobietę ciężarną (gdzieżby matkę) i jej prawa, jej ciążę, jako stan irrelewantny, ojca jako utopię i 'dziecko poczęte', którego nie dotyczą prawa człowieka (wprost Sejmowi powiedziała to B. Nowacka, niezapomnianymi słowami: „embrion nie jest podmiotem praw”). Nie ma tu zabójstwa, bo nie ma i ofiary. Z jednym wyjątkiem, normy, która reguluje przerwanie ciąży ze skutkiem śmiertelnym, tak ale dla... kobiety. 
Nie ma dziś w Polsce przestępstwa przerwania ciąży, którego następstwem jest śmierć dziecka, nawet gdyby takowe mogło żyć samodzielnie poza organizmem..., gdyż de facto ciąża ciążą, a dziecko dzieckiem, kobieta ciężarna, a rodzice rodzicami. Żeby nie zanudzać cytatami wystarczy przeczytać dosłownie przynajmniej art. 25, 26, 148, 152-154 Kodeksu karnego (http://prawo.sejm.gov.pl). Ta konstrukcja nie jest przypadkiem, gdyż tak jak pisałem uprzednio, dopóki jest jakiekolwiek 'prawo aborcyjne', dopóty nie ma tu prawa w ogóle, tylko lawirowanie próbujące przypodobać się różnym pomysłodawcom. Tak jak też wspominałem, zawsze będzie pojedynkowanie się wielością pomysłów na prawa człowieka, kobiet, koncepcjami religijnymi, europejskimi, nowoczesnymi i średniowiecznymi, dopóki będzie 'prawo do życia', a nie prawna konstantacja nietykalności życia. Nikt nie gwarantuje nikomu prawa do grawitacji, upływu czasu, ani nieuchronności zgonu, bo w każdym 'światopoglądzie' i tak następują.
Na tym tle znów a rebours należy zauważyć, że można tak chcieć dać fałszywe świadectwo, aż do dania świadectwa prawdzie. Poseł Katarzyna Lubnauer (o czym mało kto wie, też z Łodzi), przewodnicząca partii .Nowoczesna, zechciała wygłosić nader 'naukową' promocję 'aborcji', czemu 'naukowo' zaprzeczyła. W słowach: "Nie ma czegoś takiego jak dziecko poczęte. Jest zarodek, płód. Życie ludzkie jest w momencie, kiedy się człowiek urodzi, a wcześniej nie ma takiego pojęcia". Święta prawda. 'Czegoś' takiego nie ma, jest Ktoś taki, dość liczny, gdyż jak wspomniałem, o dzieciach innych niż poczęte nauka nie wspomniała, nawet osławione in vitro jest poczęciem poza ustrojowym. Zarodek i płód, jako etapy wiekowe człowieka są jak najbardziej, tak jak niemowlę, adolescent, człowiek w wieku dojrzałym, starzec... Wyselekcjonowane językowo "dziecko poczęte" jest tworem literalnym ustawy i w naturze, jako byt specyficzny, faktycznie nie występuje. W momencie kiedy się człowiek urodzi życie ludzkie jest jak najbardziej (chyba, że dziecko jest martwo urodzone, która to tragedia się zdarza, ale skoro stało się martwe przed urodzeniem, to przedtem żyło intelligitur per se). Skoro życie jest, a nie tworzy się deus ex machina, w momencie narodzenia, to implikacyjnie (o Pani matematyk) musiało być i uprzednio i następczo. Wcześniej, jak najbardziej "nie ma takiego pojęcia". Oczywiście nie ma 'pojęcia', tylko status konstatywny. Podobnie jak nie ma 'pojęcia' ruchu wirowego Ziemi, tylko jest taki fakt-niezależny od czyjejkolwiek zdolności pojmowania.
Chrystus Pan, w dniu 14. miesiąca nisan (wspominanym dziś, w Wielki Piątek) powiedział wprost w Swym procesie: przyszedłem dać świadectwo prawdzie. Prokurator Piłat (osoba tak publiczna, że przez myśl mu nie przeszło, że do dziś będzie wspominany po kościołach i nie tylko całego świata), zapytał wtedy: cóż to jest prawda? Traktował ją bowiem jako 'pojęcie', a nie konstatację.
Któryś za nas cierpiał Rany...
Łódź Bałuty, w Wielki Piątek Męki Pańskiej 30. marca 2014 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz