piątek, 23 marca 2018

Dopóki...

Witam,
'Nie wiedzą co czynią...'. Dlatego pewnie tym razem powiedzieli przez pomyłkę prawdę. Piątek tygodnia pasyjnego (rozpoczynającego się Czarną Niedzielą) jest per se Czarnym Piątkiem. Po dwu tysiącach lat znów ma być festynem ulicznej żądzy zabicia za niewinność, zgodnie z prawem, przeciw Prawdzie.
Tydzień pasyjny przyniósł kolejne ekscesy 'tłumu, który krzyczał jeszcze głośniej...'. Tym razem jednak nie 'na krzyż!", a znów: 'na fotel!' Zaiste jednak, czy tłum?
Znów przypominam skrótowe, lecz bardzo treściwe, spostrzeżenie deklaracji Nostra Aetate, w parafrazie: "A choć władze, wraz ze swymi zwolennikami domagały się śmierci, jednakże to, co popełniono podczas męki, nie może być przypisane wszystkim bez różnicy tu i teraz żyjącym".
Kto tworzy, szczególnie w optyce, wciąż tych samych mediów, 'ulicę' żądającą dopuszczalnego, komfortowego mordowania ludzi, którym nie przyznano jeszcze nr. PESEL? Czy doprawdy te tłumy kobiet odartych z godności, rzesze ledwie uszłych z życiem podczas wymuszonych porodów, procesje Ofiar zgwałceń, Matki dogorywające wraz z dziećmi, już w chwili narodzenia odliczające dni do Ich śmierci? Nie, te Osoby są drugimi, najboleśniej doświadczonymi Ofiarami najkrwawszej w dziejach promocji zbrodni przeciwko ludzkości, jaką jest uśmiercanie ludzi przed Ich narodzeniem. Trudem i ofiarą tych, którzy współcierpią ze swymi dziećmi, które ryzykowały i często poniosły wielką szkodę w zdrowiu dla Ich narodzenia, które samotnie lub w rodzinach, często dożywotnio w najgłębszej tajemnicy niosą postrzałową ranę zgwałcenia, tym trudem legitymują się inni. Grupa prawdziwie lucyferiańska, tych którzy chcą i otrzymują poklask za deklaracje:
- na to dziecko nie byłoby już miejsca w mieszkaniu pełnym książek i ZABAWEK (Przybysz);
- pojechałam na egzotyczny urlop bo jestem przede wszystkim MAMĄ (Nowacka, zaraz bo sejmowej deklaracji, że 'embrion nie jest podmiotem praw');
- nie porzucę sceny dla pieluch (Andrycz-Cyrankiewiczowa);
inne dziewuchy i ruchy, które krwią malują co 'czarny dzień tygodnia' manifest aborcja jest okay, jako deklarację 'europeizmu' (nie bycia w Europie) czy demokratyzmu (nie sprostania demokracji). Grupa 'technokratów' seksualnych, dla których życie seksualne człowieka jest tym samym co każda inna rozrywka, a nawet praca (tak, w europeistycznych Niderlandach, 15. lutego jest 'dzień płatnej miłości', jako święto 'pracowników branży erotycznej'). W tej technokracji czasem się zdarzają pary osobnicze nieco bardziej uwstecznione, chcące się zabawić, lub popracować heteroseksualnie i nie mogące się pogodzić, z tym, że jak po każdej impresie, albo przepracowaniu, mogą być skutki, więc powinna być choć tabletka, a czasem i 'płukanie', ale tu już nie żołądka.
W Polsce jednak nie epicentrum degeneracji, więc bezpieczniej zamiast o bezrefleksyjnym tarle, językiem z 'koncertów' Darskiego, opowiadać o niepojętych ludzkich tragediach. Powtórzę wam za Prezesem z całą mocą: Nie wycierajcie sobie mord zdradzieckich śmiercią!
Skąd więc liczne, co by nie powiedzieć grupy, sunące z parasolami przy pogodzie za tekturami o macicach i kaplicach, biskupie i dupie? A z nudów i idiotyzmu. Ich to nie dotyczy, ale ekscytuje. To ci sami co za Kijowskim nieśli broszurki z Konstytucją, nie umiejąc nawet wysłowić 'trybunał konstytucyjny', ci sami, którzy bronili Krajowej Rady Sądownictwa nie wiedząc z kogo jest złożona. Ci sami, którzy bronili Puszczy Białowieskiej, nie odróżniając od Białej Piskiej, geje za aborcją i panie za gejami, którzy nie cierpią Szyszki za dziki i norek za Kaczyńskiego, nie wiedząc jak kota w oknie wykręcić ogonem.
Nie odróżniają jednak, że shaw się skończyło, że tym razem nie bredzą, a żądają zbrodni. Tworzenie klimatu przyzwolenia dla zbrodni jest społecznie zbrodnią najcięższą. Przyzwolenie rodzi (za przeproszeniem) spowszednienie, a stąd zachętę. Jeżeli na paczkach papierosów czytam nieraz palenie w ciąży może zabić twoje nienarodzone dziecko, to dlaczego na placówkach wykonujących skrobanki, na paczkach tabletek 'dzień po' (awaryjnych!) nie czytam: aborcja zabije twoje nienarodzone dziecko. Przeciwnie, karalne miałoby być publiczne powiedzenie tego do 100 m. Nie byłoby 'tłumu' na ulicy, gdyby nie nośność medialna hasła aborcja i perwersja łączenia go z kontrastem 'unia-Kościół'. Gigantycznie skandaliczną manipulacją jest konstrukcja (odpowiednio fałszywie naświetlonego wszakże, bo w naturze prawdziwego) modelu:
- małżeństwo- współżycie- dziecko- narodziny, zatem średniowieczna kruchta z Kaczyńskim, kotem i wrakiem, albo:
- luz- seksik- płód- zabieg, zatem: wolna Europa z Biedroniem, nergalem i wysokimi obcasami.
Przerażające, ale temu ulegają także ludzie o 'domniemaniu powinności': artyści, manager'owie, prawnicy, studenci.
Ci, którzy tak wyczuleni są na niuanse, znamiona fałszu, cudzą wrazliwość, szacunek międzyludzki, tu jawnie bredzą jak świat daleki komunały prymitywniejsze od promocji dyskontu.
- o kobiecie, ciele, brzuchu- już było;
- o wyborze i zmuszaniu- już było;
- wpływie Kościoła na politykę- a cóż to jest Kościół, jak nie społeczność, kim są dzieci wzrastające jeszcze w organizmach Matek (w organizmach, bo my też już zbyt często ględzimy o 'łonach', 'podsercach' itp.), jeśli nie najmłodszym pokoleniem społeczeństwa, kim był 'tłum gniewny' zanim stanął na nogi, jeśli nie płodami? Czy myślą, że Kościół zajmuje się kolorem szat liturgicznych jedynie? Cóż ma zresztą aborcja do polityki, zmiany pór roku, czy kierunku wiatru? Zbrodnia to zbrodnia, gorzej gdy właśnie polityka miesza się do stanów faktycznych, jak Stalin do biegu rzek;
- o 'najostrzejszym prawie aborcyjnym w Europie'. To niech się tzw. Europa opamięta, nie my. Co ja poradzę, że np. w takim Luksemburgu jest 'czwórpodział' władzy, bo na 'szczytowanie' głów państw nie przyjeżdża Wielki Książe, tylko pan premier z 'pierwszą damą płci męskiej'- jaką księgą będą się tłumaczyć? białą, czy różową? Jeżeli czytam w serwisie tvn24, że Ofiary Breivika w Norwegii były niewinnymi dziećmi (co jest świętą prawdą), to kim innym są Ofiary 'aborcji selektywnej' w tej samej Norwegii? Co powiedzą rodzice norweskiemu, czy angielskiemu 16.-latkowi np., na wytłumaczenie, że 'ty to ty', bo panu doktorowi łatwiej było 'wziąć na łyżeczkę' braciszka?
Tego nie mówią i o tym nie krzyczą, jakby tego chciały media posługujące się publicznie językiem polskim, rzesze kobiet, obywatele Polski, to, na szczęście w nieszczęściu są wyjątki. Nie mieszkam na pustyni, z kruchty nieraz wychodzę, spotykam się z ludźmi w każdym wieku i każdego stanu i widzę rodziny szczęśliwe dziećmi, pełne przedszkola, matki i ojców oddanych z jeszcze większym zaangażowaniem miłości dzieciom chorym, dzieciom sąsiadów, od których są tylko nieco bardziej zasobni. U mnie na osiedlu młode dziewczyny przekazują nieznajomym często rodzinom za małe już ubranka, bo dzieci potencjalnych koleżanek są ciut młodsze. Tym silniej nóż mi się w kieszeni otwiera, gdy ten sam portal, czy tygodnik wije się w zachwytach nad ratowaniem noworodków i dzieci z nieuleczalnymi nowotworami (i chwała Bogu)- szpaltę dalej jątrząc o prawie kobiety do 'wolności od niechcianej ciąży'. Gdzie i kiedy człowiek staje się człowiekiem? Gdy szyjka przejdzie przez szyjkę? Nauka, nie ambona, odpowiedziała już dawno, że gdy genom jest indywidualny. Ambona, jako katedra prawdy, komunikuje to jako sformułowaną umysłem ludzkim naukę objawioną.
Kluczem do prawa jest więc człowiek. Dopóki będzie istniało 'prawo aborcyjne', nie będzie tu prawa w ogóle. Dopóki obok normy 'kto zabija człowieka...', będzie funkcjonowała: 'kto przerywa ciążę...'. Dopóki będzie definicja legalna (a i tak skrajnie dorozumiana), a nie pojęcie aksjomatyczne człowieka, nie będzie tu prawa w ogóle (zwróćmy uwagę, że np. powietrza, wody i ognia prawo nie definiuje). Dopóki wreszcie prawo do życia będzie prawem uznanym, a nie zastanym, nie będzie tu prawa w ogóle. W jaki sposób moralnie chciałby uzasadnić Sąd na Widzewie szkodliwość niewiedzy Matki o nabyciu przez dziecko jeszcze nienarodzone długów spadkowych, skoro wciąż słyszy brednie o embrionie, zlepku komórek i przypadkowej zygocie? Dopóki zabójstwo dziecka w okresie rozwoju prenatalnego nie będzie kwalifikowanym typem zabójstwa, dopóki zabójstwo dziecka dla ratowania życia Matki nie będzie kontratypem zabójstwa, zabójstwo dziecka nieuleczalnie chorego przed jego urodzeniem nie będzie po prostu zabójstwem człowieka nieuleczalnie chorego, dopóki zabójstwo człowieka poczętego w związku ze zgwałceniem nie będzie niekonstytucyjną karą śmierci za zgwałcenie wykonaną na współofierze- dopóty nie będzie żadnej, ani ostrej, ani tępej regulacji karnej tej grupy zabójstw w ogóle.
Jeżeli, wprost po Invocatio Dei (i to stricte, a nie majaczeń o jakimś 'bogu' pośród źródeł uniwersalnych), Konstytucja RP nie zawrze normy kardynalnej, tj. nienaruszalnej pod rygorem utraty suwerenności, iż:
Życie ludzkie, tj. biologiczne funkcjonowanie każdej istoty gatunku homo sapiens indywidualnej genetycznie, nie jest mieniem, nie jest prawem, a stanem zastanym i podlega bezwzględnej ochronie Państwa od zaistnienia do autonomicznego ustania. Wszystkie prawa RP podlegają priorytetowi tej normy.
człowiek i społeczność ludzka nie będzie stanowił centrum państwa i prawa, a więc nie będzie suwerena.
Bowiem Rzeczpospolita jest suwerenna i stanowi swe prawa właśnie na Chwałę Bożą i ludzi pożytek, to jest właśnie stricte demokracja.
Ku rozwadze, Łódź Bałuty, 23. marca 2018 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz