niedziela, 4 marca 2018

Człowiek ma swoją wartość

Witam,
Od zarania jedną z ulubionych 'parterowych' ocen ekonomicznych jest, że 'wszystko drożeje'. Także dziś, mimo spadku inflacji poniżej zera i wzrostu wynagrodzeń. Także za komuny, gdy drożała szynka, ale za to taniały śruby okrętowe (nb bardziej dostępne). zadaje się jednak, że generalnie tanieje człowiek.
Około trzy tysiące lat temu, jak czytane było w piątek, bracia sprzedali Józefa wędrownym kupcom w niewolę za 20 sztuk srebra, uznawszy pewnie, że jest to po prostu bardziej opłacalne, niż czcza zemsta, choć Autor biblijny stara się przedstawić ich postawę nieco wznioślej. Około 1700 lat później, w innych okolicznościach, srebro odegrało o niebo (raczej o piekło) istotniejszą rolę w dziejach opisanych w Piśmie Świętym. Otóż, znacznie powszechniej znany Juda z Kariotu wydał Jezusa kierownictwu 'samorządu jerozolimskiego' za 30 srebrników. Niewolnictwo co prawda w społeczności żydowskiej nie było praktykowane, ale w relacji ad extram, jak u synów Jakuba, dopuszczalne,tak samo jak płatna konfidencja, stara jak wszelka władza.Tak czy inaczej człowiek miał swoją wartość- sztuka srebra, jak duża by nie była, to w podróży przez obce krainy był ogromny walor wymienny, za 30 srebrników można było, jak czytamy, kupić pole pod cmentarz.
Bardziej już nowożytna historia jest wciąż historią handlu ludźmi. Tak jak często podkreślam w różnych kontekstach- historia ludzkości jest historiografią rodzajową najcięższych niegodziwości, owszem także postaw i zachowań znamionowanych dobrem, wręcz heroicznym, ale zauważmy, że incydentalnie, o dobru czytamy, słyszymy, dostrzegamy głównie jako ewenemencie w ogólnym tle 'łez padołu'-ale o tym pewnie kiedy indziej.
Tak czy inaczej, we współczesności człowiek nadal ma ogromną wagę wartości- na rynku pracy, w szkolnictwie, handlu i reklamie etc. Doszło jednak bardzo ważne forum wartościujące człowieka jako materiał, to rynek pozbycia się ludzi- już nie jako towaru, nawet nie surowca wtórnego (choć o 'prefabrykacie' będzie mowa), a jako masie do utylizacji.
Przez setki lat wojny toczone były o obszary wpływu, o bogactwa natury i kultury, a ludzie ginęli, setkami tysięcy, jako 'wióry co lecą'. W zasadzie dopiero XX. wiek przyniósł masowe zjawisko wojen (także domowych) eksterminacyjnych, o likwidację całych narodów (czyli holokausty), czy rewolucji- nie politycznych, ale socjalnych, o likwidację całych grup społecznych. Te zbrodnie pochłaniają gigantyczne środki finansowe, koszt wojen i rewolucji eksterminacyjnych pokryłby wszelkie niedobory utrzymania dobrostanu ludzkości świata, choć tu zdania badaczy mechanizmu dziejów są różne, głównie z uwzględnienia konieczności selekcyjnej. Te zbrodnie jednak ukierunkowane są na eliminację rzesz ludzkości z uwagi na tychże, obłędnie wykonstruowaną winę- dokonaną w ocenie zbrodniarzy, lub potencjalną. Eksterminacja dokonywana jest 'za coś'.
Dopiero II połowa XX. wieku przyniosła kwalifikacyjnie nową, przerażająca dosłownością swej apokaliptyczności, kategorię. Eksterminację bez 'winy', z racji na fakt zaistnienia. Tą gdzie zbiorowy eksterminator jest inspiratorem, lecz nie ponosi żadnego kosztu, 'umywając ręce' zbiera ogromny plon finansowy od potencjalnego, a najczęściej faktycznego sprawcy. Tu gdzie człowiek ma coraz większą wartość, nie dla nabycia, nie dla rozporządzenia, a dla anihilacji. Izmaelici z Księgi Rodzaju, arcykapłani z Jerozolimy, osadnicy w koloniach Ameryki Północnej, totalitaryści reżimów i wojen współczesnych, gotowi byli i są zapłacić ogromne sumy za bezwzględną władzę nad człowiekiem, narodami, w sposób dziki. Dziś rodziny gotowe są zapłacić wielkie nieraz pieniądze za zbyt swego najbliższego- oddanie starca we współczesną niewolę przytułku, eksterminację potomka w tzw. aborcji. Piszę świadomie rodziny, nie kobiety. Po pożyczkę na spędzenie dziecka, a doświadczyłem takich przypadków, nie przyszła do mnie nigdy żadna dziewczyna, a ojciec lub dziadkowie. Peany o wolności aborcyjnej słyszałem głównie od planowo bezdzietnych kandydatek na feministki lub kandydatów na 'gejów'.
Chirurgiczne lub chemiczne zabicie człowieka rozwijającego się w wieku prenatalnym to, na ogół  kilkutysięczny, wydatek Jego przodków, nie po to by z Niego skorzystać, lecz by mieć Go poza sobą- tylko fizycznie, w świadomości, poczuciu odpowiedzialności pozostaje zawsze, a zaręczyć śmiem, im intensywniej jest to zaprzeczane, tym wiem, że silniej tkwi.
Niewolnik w Rzymie zwany był instrumentum vocale- 'mówiące narzędzie', ale jednak narzędzie, jednak mówiące; człowiek dorastający przed narodzeniem miał status nascituri, człowieka o ograniczonej zdolności prawnej (nawet człowieka ewentualnego- data poczęcia niemal zawsze jest niewyliczalna). Dziś niewolników oficjalnie w naszej 'humanistycznej'(?!) cywilizacji nie ma, są natomiast niechciane części kobiecego ciała, "zlepki komórek", 'wyrośla' nowotworowe, zdatne do resekcji do pewnej granicy 'bezpieczeństwa operacyjnego'- jak w każdym nowotworze, z dnia na dzień drożej i bardziej ryzykownie. Człowiek jako onus invocale też ma coraz większą wartość.
Cóż, jednak pozdrawiam, Łódź Bałuty, 4. marca 2018 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz