Stwórca nie wskazał w Konstytucji dla
Ludzkości, zwanej Dekalogiem, Ósme: Nie
kłam, lecz: Nie mów fałszywego
świadectwa przeciw bliźniemu swemu.
Właśnie fałsz stawia sam Bóg jako krzywdę wobec człowieka na
miarę zabójstwa, zdrady, ograbienia. Szczególnie perwersyjnym fałszem jest
oszczerstwo, godzi bowiem nie tylko w samego pomówionego, ale też godność
dobra, które rzekomo miał naruszyć, a co najgorsze w wiarygodność powoływanych
na świadków i samą instytucję świadectwa. Grozę każdego zła podnosi owego
nieuchronność; w każdym konflikcie nie ciężko zaatakowani są najgłębiej
pokrzywdzeni, a właśnie bezbronni. Grozę każdego zła podnosi też komfort
aktualnej bezkarności, przyzwolenia, a już malum
pessimum jest czynione w poczuciu spełnienia, godziwej jakoby, misji.
Te
spostrzeżenia budzą przerażenie, sprzeciw i żądanie jawnego dania świadectwa
Prawdzie, wynikłe z obserwacji łańcucha zła, które poruszył skandaliczny
materiał prasowy, zwany reportażem pt. Sekret
Świętej Brygidy. Dlaczego Kościół przez lata pozwalał księdzu Jankowskiemu
wykorzystywać dzieci? autorstwa
Bożeny Aksamit, opublikowany pod auspicjami Gazety Wyborczej (Duży Format z 3. bm.), powielony
momentalnie ciągiem przekazu medialnego.
Śp.
Ks. Henryka Jankowskiego, kapelana Jego Świątobliwości, proboszcza bazyliki Św.
Brygidy w Gdańsku, znałem osobiście. W latach 2002-2003, w czasie swojej
ogólnopolskiej kwerendy naukowej związanej m. in. z obszarem styku sacrum i decorum,
spotkałem się z Nim wielokrotnie. Miałem możność spędzić wiele czasu nie tylko
na analizach historycznych, porównawczych, socjokryminologicznych, ale też na
rozmowach o sprawach społecznych, eklezjalnych, perspektywach miejsca sacrum pośród profanum.
Nie był naukowcem, ale dzięki temu Człowiekiem o ogromnej intuicji
problematyki, której poświęcił całe swoje życie. Z pewnością nie byłem
prywatnym znajomym pamiętnego Kapłana, choćby z racji 40. letniej różnicy
wieku, ale przekonany jestem, że dzięki Jego ogromnej otwartości,
bezpośredniości, na miarę nieraz sancta
simplicitas, mogę odpowiedzialnie wypowiedzieć się o przymiotach Jego
codzienności i prywatności.
Stąd
przede wszystkim, z perspektywy lat, bez jakiegokolwiek wymiernego interesu,
nie mając nawet wspólnych, bieżących spraw ze Społecznością Pomorza, stwierdzam
że we wspomnianej publikacji mieliśmy do czynienia ze skandalicznym, diabelsko
inspirowanym oszczerstwem. Zbezczeszczeniem pamięci Kapłana-społecznika, ojca i
gospodarza, obrazą godności kapłaństwa i integralności seksualnej człowieka, przede wszystkim świeckich- z
której uczyniono towar medialny i wyłudzeniem wrażliwości społecznej,
perwersyjnie drażnionej agregacją incydentalnych zdarzeń z przestępczości i w
ogóle nieuporządkowania seksualnego osób duchownych z szatańskim jątrzeniem
zawiścią dóbr materialnych.
Pamiętam
księży, pracowników cywilnych i bardzo wiele osób z otoczenia społecznego,
inwestycyjnego (był to czas intensywnej instalacji bursztynowej nastawy
ołtarzowej) Księdza Jankowskiego, a także licznych gości (interesanci tu także
byli gośćmi) ze wszystkich grup społecznych. Z najwyższą stanowczością
stwierdzam, że nie dostrzegłem cienia patologicznych inklinacji w Ich
relacjach; podtekstów seksualnych, korupcyjnych, czy koteryjnego paternalizmu,
a przede wszystkim podtekstów w ogóle.
Tym pewniej mogę to stwierdzić, że Ksiądz Prałat demonstracyjnie wręcz, nie
miał nic do ukrycia i, dosłownie wspominam, że przy tym samym stole rozmawiał
jednocześnie z wojewódzkim dygnitarzem i kobietą, która przyszła z prośbą o
‘kilka złotych’. Żadnych ‘sublokatorów’ obu płci nie było, dwukrotnie nocowałem
w pokoiku gościnnym i nikt mnie nie niepokoił. Alkohol do posiłków codziennych
nie był serwowany w ogóle. Owszem Ksiądz Henryk bardzo szanował jakość
sprzętów, ubrań, wyposażenia, pojazdów i innych dóbr, ale czynił to z wyraźnym
wyczuciem norwidowskiego cóż wiesz o
pięknem... kształtem jest miłości. Nie spotkałem chyba człowieka tak
uposażonego majątkowo, a jednocześnie tak nieuwikłanego w obawę dobrobytu.
Dzielił się z każdym,
nie wyliczał, nie wypytywał, po prostu reagował na potrzeby, które się wokół
Niego działy. Jakość i piękno traktował jako jeden z darów, które człowiek może
od siebie pozostawić przed Bogiem i wyraz szacunku dla człowieka przez siebie
spotkanego, podejmowanego. Przy całej perfekcji był jak podkreśliłem niezwykle
przystępny i wolny od uprzedzeń, co jak widać stanowiło ułatwienie w pokusie tym, którzy upatrzyli w
Nim cel do żerowania.
Owszem,
w relacjach świecko-towarzyskich był nader swobodny i dosadny w słowie, ale właśnie dlatego że absolutnie
szczery. Przez wszystkie rozmowy, toczone często w bardzo pozaprotokolarnym
tonie, nie napotkałem by kogoś zelżył, ubliżył ludzkiej godności, wyraził
nienawiść, czy zniżył się do obelżywości, sprośności.
Autorka
zebrała jakieś wyrafinowane fantazmaty na miarę powieści pornograficznych,
upstrzyła to kryminogennymi epizodami, intrygującymi ‘szczególikami’,
wspominkiem Danuty Wałęsa, in concreto
nie noszącymi nawet pozorów zborności i wiarygodności. Tym nie mniej wypraktykowany
warsztat dziennikarski ułatwił skonstruowanie chwytliwego zdemaskowania.
Tak,
zdemaskowania, ale czego? Zawiści, że jeden kapłan potrafił ze zbombardowanej
ruiny wznieść świątynię znaną i symboliczną na całym świecie, zawiści o to, że
ktoś potrafi posługiwać się pieniądzem, a nie pieniądzowi służyć, zawiści o to,
że ktoś jest szanowany i podziwiany w ogóle o to nie zabiegając. Bezsilności
takiej, że trzeba sięgać do tak nędznych środków by ‘uatrakcyjnić’ słabnący
publikator, takiej że dziennikarsko istnieje się nie wobec faktów, a wobec zjawisk
medialnych-jak zapomniany już niemal film W. Smarzowskiego, czy fama pedofilii
duchownych katolickich, mająca zakrzyczeć homoseksualistyczną destrukcję
Europy.
Pomnika
Księdza Jankowskiego nie wznosili antysemici, miliarderzy, ani pedofile.
Wznieśli Ci których kapelanem był od początku, Ludzie solidarni w swojej tożsamości
niezależnie od ustroju politycznego, którym sprowadzał chleb duchowy i bytowy w
porze strajków i dawał chleb godności gdy polskość zaczęła stawać się pojęciem
‘kontrowersyjnym’.
Dlatego z całą powagą przestrzegam- zachowajcie oręż
swych ‘poszukiwań prawdy’ wobec tych, którzy przeszukanymi są być w stanie, nie
dotykajcie pomników, których przesłania wasza optyka nie dosięga, a przede
wszystkim nie czerpcie z rozchwiania tych środowisk, które w niespodziewanej
chwili, w razie swej potrzeby, pierwsze staną przeciw wam.
Łódź Bałuty, 4. grudnia 2018 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz