Witam,
Gdy chyliła się już wizja zwycięstwa tysiącletniej Rzeszy na wszystkich frontach światowej wojny, propaganda próbowała jeszcze dodać morale ludowi i armii wizją neue Waffe, nowej potężnej broni, która obróci losy skazanej na tragedię wojny rozpętanej przez frustratów i szaleńców z ówczesnych ulic. Nawet skrajnie aryjscy patrioci mieli już wówczas do odpowiedzenia tytułowy wierszyk, retorycznie pytający gdzież ta nowa broń brunatna małpo? Think thank 'igrzysk wolności' mógłby tu jednocześnie zarzucić promocję militaryzmu, zniewagę 'nie-będących-rzeczą' i promowanie hitleryzmu z ludzką (tzn. małpią) twarzą jednocześnie.
Małpa jednak wciąż budzi inspiracje znacznie bardziej dalekosiężne. Zdawałoby się, że bankructwo ideologii z brodą, a la Marks czy Darwin, dało małpom szansę na powrót do ich realiów naturalnych, zaprzestawszy wmawiać jakoby człowiek socjalistyczny od tychże pochodził (choć z małpką w wymiarze 100 g często chodził). Niestety małpa znów zagląda wgłąb, lecz nie buszu a duszu. Profesor Jerzy Vetulani popełnił dzieło o wszelkich pozorach naukowości pt. Bez ograniczeń. Jak rządzi nami mózg. Wsiech knig nie proczitam, więc odnoszę się do spostrzeżeń recenzji O. Orzyłowskiej-Śliwińskiej, lecz na tyle panegirycznych, że śmiem przypuszczać zgodnych z małpią złośliwością Autora.
Pozwolę sobie zacytować: ...rozdział "Bóg istnieje w naszym mózgu". Według autora wybory moralne są podobne u żyda, katolika czy ateisty. Wszystko wskazuje, że to nie moralność jest skutkiem religijności, lecz religia jest konsekwencją moralności, którą odziedziczyliśmy po naszych małpich przodkach. (...) Już neandertalczyk miał jakieś wierzenia.
Że Bóg istnieje w naszym mózgu to konstatacja dość oczywista, skoro istnieje wszędzie, że większość mózgów pozostaje na to Istnienie zaimpregnowana, to niestety kwestia doczesnej jakości materii. Podobieństwo wyborów moralnych u ludzi różnych postaw religijnych też do odkryć nie należy, gdyż wszystkie wybory są podobne, gdy dotyczą tego samego, a podobieństwo to może wyrażać się choćby w stopniu szczegółowości. Fundament kuriozum tkwi jednak w tezie, jakoby jakąkolwiek moralność dało się odziedziczyć (jak przenośnie by tego nie rozumieć) po nie-ludziach, skoro moralność, czyli ocenność zachowań jest immanentną i ekskluzywną cechą człowieka. Idąc za tą tezą profesora, w spostrzeżeniu że jednak nie wszystkie małpy dały się zredukować do roli ludzi, należałoby stwierdzić, że współczesne małpy nadal dokonują tych fundamentalnych wyborów moralnych. Należy wywód Autora i recenzent uprościć do tezy, że wybory moralne są podobne u żyda i małpy i zapraszam do Berlina, na właśnie rozpoczęte Święto Hanuka z nauką okolicznościową- Fundacja Batorego z pewnością załatwi grant, a gazeta opublikuje w wydaniu sabatnim (świątecznym).
Myśl vetulańska biegnie jednak dalej. Skoro religia jest kwestią małpiej moralności, co już miałby rekomendować neandertalczyk (nie wiem co ma jedno do drugiego- postawy kultyczne w kulturze neandertalskiej są oczywiste, tak samo jak fakt że człowiek z Neanderthal był człowiekiem, a nie małpą), to biorąc pod uwagę, że profesor upatruje w religii jedynie to co daje poczucie jedności i decyduje o przetrwaniu grupy, małpy nieźle nam znane powinny wręcz nie wychodzić ze świątyń, prowadzić Wydziały Teologiczne i rozległe misje. Owszem widziałem filmik z bodaj Nigerii, gdzie kilka małpek zabłąkało się do kościoła, nawet z niezłym samopoczuciem, ale czy wiedzione tam były religijnością płynącą z głębi moralności nie podnoszono.
Czasy upływają, dzieła nauki dowodzą niezbicie iż człowiek nie tylko dysponuje wprost Boskim darem moralności, religijności, ale i czyni sobie Ziemię poddaną przez tej na, nigdy nieprzekraczalnym, pograniczu wiedzy absolutnej odkrywanie. Cóż z tego, gdy w szacie naukowości, autorytetu, tytulatury przemyca się brednie. I to gdyby jeszcze duby smalone jak Wieszcz pisał, ale nie, fundamentalne herezje, mierzone wprost w oczywistość rozumu jako Daru Bożego. Ojciec Św. Pius XII swą ponadczasową encyklikę Humani Generis z 1950 r. zatytułował 'o pewnych fałszywych poglądach zagrażających podstawom nauki katolickiej'. Przekazał w tej odwieczną Mądrość daną człowiekowi w darze nauki w ofensywie wobec właśnie natłoku bredni od małpich przodków naszych czasów.
Dziś w dobie uniwersalnego spojrzenia na obecność Transcendentu w tożsamości człowieka, warto podkreślić, że dzieło to, całe jego zasadzenie i przesłanie mówi wprost nie tylko o poglądach, ale systemie dialektyki, nie zagrażającym, a rujnującym i to nie jedynie podstawy nauki katolickiej, ale samą naukę jako Naukę, czyniąc z owej zbiór fantazmatów zasadzonych wyłącznie w tytułach i 'dorobkach' wzajemnie sobie szafowanych przez małpie stada współczesności.
Łódź Bałuty, 4. grudnia 2018 r.
Małpa jednak wciąż budzi inspiracje znacznie bardziej dalekosiężne. Zdawałoby się, że bankructwo ideologii z brodą, a la Marks czy Darwin, dało małpom szansę na powrót do ich realiów naturalnych, zaprzestawszy wmawiać jakoby człowiek socjalistyczny od tychże pochodził (choć z małpką w wymiarze 100 g często chodził). Niestety małpa znów zagląda wgłąb, lecz nie buszu a duszu. Profesor Jerzy Vetulani popełnił dzieło o wszelkich pozorach naukowości pt. Bez ograniczeń. Jak rządzi nami mózg. Wsiech knig nie proczitam, więc odnoszę się do spostrzeżeń recenzji O. Orzyłowskiej-Śliwińskiej, lecz na tyle panegirycznych, że śmiem przypuszczać zgodnych z małpią złośliwością Autora.
Pozwolę sobie zacytować: ...rozdział "Bóg istnieje w naszym mózgu". Według autora wybory moralne są podobne u żyda, katolika czy ateisty. Wszystko wskazuje, że to nie moralność jest skutkiem religijności, lecz religia jest konsekwencją moralności, którą odziedziczyliśmy po naszych małpich przodkach. (...) Już neandertalczyk miał jakieś wierzenia.
Że Bóg istnieje w naszym mózgu to konstatacja dość oczywista, skoro istnieje wszędzie, że większość mózgów pozostaje na to Istnienie zaimpregnowana, to niestety kwestia doczesnej jakości materii. Podobieństwo wyborów moralnych u ludzi różnych postaw religijnych też do odkryć nie należy, gdyż wszystkie wybory są podobne, gdy dotyczą tego samego, a podobieństwo to może wyrażać się choćby w stopniu szczegółowości. Fundament kuriozum tkwi jednak w tezie, jakoby jakąkolwiek moralność dało się odziedziczyć (jak przenośnie by tego nie rozumieć) po nie-ludziach, skoro moralność, czyli ocenność zachowań jest immanentną i ekskluzywną cechą człowieka. Idąc za tą tezą profesora, w spostrzeżeniu że jednak nie wszystkie małpy dały się zredukować do roli ludzi, należałoby stwierdzić, że współczesne małpy nadal dokonują tych fundamentalnych wyborów moralnych. Należy wywód Autora i recenzent uprościć do tezy, że wybory moralne są podobne u żyda i małpy i zapraszam do Berlina, na właśnie rozpoczęte Święto Hanuka z nauką okolicznościową- Fundacja Batorego z pewnością załatwi grant, a gazeta opublikuje w wydaniu sabatnim (świątecznym).
Myśl vetulańska biegnie jednak dalej. Skoro religia jest kwestią małpiej moralności, co już miałby rekomendować neandertalczyk (nie wiem co ma jedno do drugiego- postawy kultyczne w kulturze neandertalskiej są oczywiste, tak samo jak fakt że człowiek z Neanderthal był człowiekiem, a nie małpą), to biorąc pod uwagę, że profesor upatruje w religii jedynie to co daje poczucie jedności i decyduje o przetrwaniu grupy, małpy nieźle nam znane powinny wręcz nie wychodzić ze świątyń, prowadzić Wydziały Teologiczne i rozległe misje. Owszem widziałem filmik z bodaj Nigerii, gdzie kilka małpek zabłąkało się do kościoła, nawet z niezłym samopoczuciem, ale czy wiedzione tam były religijnością płynącą z głębi moralności nie podnoszono.
Czasy upływają, dzieła nauki dowodzą niezbicie iż człowiek nie tylko dysponuje wprost Boskim darem moralności, religijności, ale i czyni sobie Ziemię poddaną przez tej na, nigdy nieprzekraczalnym, pograniczu wiedzy absolutnej odkrywanie. Cóż z tego, gdy w szacie naukowości, autorytetu, tytulatury przemyca się brednie. I to gdyby jeszcze duby smalone jak Wieszcz pisał, ale nie, fundamentalne herezje, mierzone wprost w oczywistość rozumu jako Daru Bożego. Ojciec Św. Pius XII swą ponadczasową encyklikę Humani Generis z 1950 r. zatytułował 'o pewnych fałszywych poglądach zagrażających podstawom nauki katolickiej'. Przekazał w tej odwieczną Mądrość daną człowiekowi w darze nauki w ofensywie wobec właśnie natłoku bredni od małpich przodków naszych czasów.
Dziś w dobie uniwersalnego spojrzenia na obecność Transcendentu w tożsamości człowieka, warto podkreślić, że dzieło to, całe jego zasadzenie i przesłanie mówi wprost nie tylko o poglądach, ale systemie dialektyki, nie zagrażającym, a rujnującym i to nie jedynie podstawy nauki katolickiej, ale samą naukę jako Naukę, czyniąc z owej zbiór fantazmatów zasadzonych wyłącznie w tytułach i 'dorobkach' wzajemnie sobie szafowanych przez małpie stada współczesności.
Łódź Bałuty, 4. grudnia 2018 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz