piątek, 2 lutego 2018

Deus totius est simplex

Witam,
Tym skrótem dogmatycznym rozpoczynał swoje konferencje Arcybiskup Edmund Piszcz w Olsztynie i zapadły mi w pamięć właśnie jako afirmacja prostoty.
Wtedy, a było to lat temu kilkanaście, wydawały mi się jakimś nieco hasłowym, by nie powiedzieć zbywającym słuchacza bon mot; niewiele mającym wspólnego z przymiotem doskonałości
Z upływem czasu zacząłem dochodzić do ich trafności, tak że stały się jednym z moich podstawowych kluczy myśli, ocen i komunikacji. Otóż prostota jest właśnie nie zaprzeczeniem, 
a asymptotycznym celem ku doskonałości. Jeżeli sam Bóg w całości jest prosty, to nie mogąc, co proste, Jego miary osiągnąć, poprzez uproszczenie da się do niej zbliżać-oczywiście, jak to 
z asymptotą, im bliżej, tym dłużej. Pierwsze czego żądał Św. Jan z nad Jordanu w Adwencie, to "przygotujcie drogi Panu, prostujcie ścieżki dla Niego!"; nie doskonalcie, nie ułatwiajcie, nie upiększajcie nawet (przynajmniej w pierwszej kolejności), tylko właśnie prostujcie; aby tak przygotowane ścieżki, stały się drogami. Nie jest to tylko (raczej aż) ewangeliczny archetyp sprzed 2000. lat (najpewniej zresztą spoetyzowany redakcyjnie), wystarczy dostrzec co jest pierwszym kryterium doskonałości współczesnego drogownictwa (kołowego, kolejowego, innych pewnie też)- prostolinijność; każda krzywa (i w profilu poprzecznym i podłużnym) podnosi koszty-budowy, eksploatacji, a obniża prędkość. W systemie aksjomatów, przypisywanym Euklidesowi, owszem punktem wyjścia jest, nomen omen, punkt; ale tenże ma 'niewiele do powiedzenia' (w zasadzie do ruszenia). Dopiero tegoż nieskończone zbiory coś mogą tworzyć, przy czym najwięcej kto? Prosta    i tejże odcinki; nie ujmując krzywym, które opisują cały świat widzialny; ale warto spostrzec, że krzywymi są właśnie w odniesieniu do prostych.
Egzaltujemy się bardzo zachwytami nad pięknem, głębią, tajemniczością osób, rzeczy, miejsc, rzeczywistości, myśli skomplikowanych, nieodgadnionych, stawiających 'pytania bez odpowiedzi', tak, pod jednym warunkiem..., że nas wprost (nb) nie dotyczą. Sami, choćby intuicyjnie, chcemy, żeby egzamin był prosty, sprawa była prosta do załatwienia, ktoś (od którego konkretnie czegoś oczekujemy) rozmawiał z nami po prostu, trafić prosto do celu etc. 
Komplikacja jest piękna, byle nie wobec nas. Każdy chyba (no może poza masochistami) chce żeby mówić doń 'prosto z mostu', a nie 'owijać w bawełnę', ale o tym co dla niego ważne; zachwyca się natomiast dziełami zagadkowymi, tylko dlatego, że na zagadki te nie musi odpowiadać. Podświadomie jeden z najczęściej odczuwanych dyskomfortów relacyjnych nazywamy krętactwo.
Bardzo krzywdzący jest więc epitet 'człowiek prosty', jako synonim głupoty, nieuctwa, naiwności; wszakże nawet w teorii ewolucji (obrosłej ogromem nb, wypaczeń) szczytem rozwoju człowieczeństwa jest homo erectus- człowiek wyprostowany. Warto wspomnieć tęsknotę Juliusza Słowackiego: "Chodzi mi o to, aby język giętki, powiedział wszystko, co pomyśli głowa: czasem był jak piorun jasny, prędki, a czasem smutny jako pieśń stepowa", ale nigdy pokomplikowany.
Dziś kończy się tradycyjny czas kolęd, warto więc zaśpiewać raz jeszcze, że ciemna noc w Jasności promienistej brodzi.
Pozdrawiam, Łódź Bałuty, 2. lutego 2018 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz