wtorek, 6 lutego 2018

Zgwałciłeś dziecko? Nie jesteś sam!

Witam,
Dzisiejszy tytuł jest na pewno gorszący, dla wielu mam nadzieję, że przerażający. Zapewniam, że szczególnie dla tych, którzy naprawdę to popełnili i dziś, lub niebawem, nie są, lub nie będą sami, lecz z nader licznym i najpewniej pełnym empatii sąsiedztwem w zakładzie karnym.
Z równym przerażeniem zapewniam, że nie jest tytuł ten ulegnięciem przeze mnie, starego anachronistę, modzie na 'szokowanie' odbiorcy w świecie, którego samo wciąż funkcjonowanie, dla realisty powinno być szokiem. Jest próbą wejścia w pewien 'nurt' dyskursu publicznego, którego kolejnymi etapami mogą być hasła, np.: "nie płacisz alimentów? nie jesteś sam!", "kradniesz 'na wnuczka'? nie jesteś sam!" czy, bliższe ideowo: "zabiłaś koleżankę? nie jesteś sama!". Powiedzmy, że są to hasła ze spray'owych  bohomazów w blokowiskach (w zabudowie staromiejskiej zwanych szumnie 'murale'); nie, byłyby to hasła ze śródmiejskich billboards, w pasażach handlowych, uczęszczanych alejach komunikacyjnych, choćby do szkół, biurowców, świątyń. Niewyobrażalne? Jak najbardziej wyobrażalne. 
Od 1. bm. ruszyła otóż kampania promująca w tenże sposób, przestępstwo (de lege ferenda zbrodnię) typu (za KK) hierarchicznie cięższego od wymienionych- "Miałaś aborcję? nie jesteś sama" (szerzej w prasie codziennej, internecie, na s. 6 niezmiennie inspirującego mnie tygodnika Angora). "No to co innego..." powie wielu, przecież aborcja to kwestia dyskusyjna, są na jej temat różne zdania, to prawo kobiety, no i oczywiście "co do tego Kościołowi?!"- bo przecież, gdyby nie Kościół i kilku fundamentalistów z prawicy (cyt. z Nowackiej) tzw. aborcję robiło by się u fryzjera, czytając tele-tydzień. I tu jest właśnie sedno, że owszem, co innego, ale tylko, czy aż, w randze dobra będącego przedmiotem pokrzywdzenia.
Proste sformułowanie, że zwane aborcją, każde nienaturalne przerwanie życia  ludzkiego przed fizjologicznym lub chirurgicznie koniecznym porodem, jest kwalifikowanym typem zabójstwa, czyli morderstwem nie może przejść przez gardło, klawiaturę, a nawet samą myśl, nie tylko lewakom, bezbożnikom, LGBT (szczególnie tu nb 'zainteresowanym'), gorsze, że nie może także profesjonalnym, choćby bardzo szczerze zainteresowanym prawdą, konstruktorom norm prawnych lub ich projektów, publicystom, rzetelnym naukowcom (także stricte kościelnym- vide: can. 1397 i 1398 CIC, przy czym tam przerwanie ciąży, karane jest surowiej od zabójstwa 'standardowego'). Tak naprawdę w wypowiedzi wiążącej publicznie padło ostatnio ok. 3500 lat temu na Horebie w najprostszej możliwej formie dyrektywnej: Nie zabijaj! Tyle, że z ust samego Stwórcy, który ujmując oględnie, odbiorem publicznym przejmować się raczej nie musi (jak i w ogóle nic nie musi, nawet umrzeć).
Nie miejsce tu powtarzać sekwencję argumentacji okołoaborcyjnej, w samej optyce ściśle świecko-socjokryminologicznej miałem napisać artykuł, a powstaje (zbyt wolno, ale tylko zegar nie ma uczuć wyższych) książeczka. Stosownie jednak do tytułu tut. cyklu, zwrócę uwagę na jedno. Skandal świadomościowej dekryminalizacji 'aborcji' wywodzi się wprost z kłamstwa, którego to zjawiska ojcem (za przeproszeniem) sam Chrystus Pan, w relacji św. Jana, nazwał diabła. Kto się tymi trzema nie przejmuje będzie kłamał do woli. Kłamstwo zaś jest właśnie zjawiskiem, szerszym niż potoczne 'mówienie nieprawdy', jest to także przedstawianie prawdy w formie zakrzywionej, wycinkowej, kontrowersyjnej, po prostu-nie wprost. Często słyszymy slagwort: 'wprawdzie X, ale Y. Wokół aborcji narosło tyle przeróżnego kłamstwa, że przestała się w ogóle mieścić w kategoriach kryminalnych. Oprócz mniemam (zapewne naiwnie) źle odbieranych, bredni o 'prawie każdej kobiety', 'własnym ciele', 'świadomym rodzicielstwie (!)', słyszę wciąż, pozornie (dlatego podwójnie kłamliwie) 'łagodniejsze' brednie o: kwestii światopoglądu, opcji sumienia, rożnym rozumieniu początku życia, powszechności w Europie (co mają powiedzieć Węgry wobec powszechnego w Europie dostępu do morza?), antykoncepcji awaryjnej, dopuszczalnym zabiegu etc... Ciąża nie jest już jednym z etapów doczesnego życia człowieka, jak dorastanie, 'siła wieku', starość, tylko jedną z jednostek chorobowych, którym oczywiście 'lepiej zapobiegać niż leczyć', bo jak to choroba, na ogół jest nie chciana, w razie 'wpadki' należy wziąć 'tabletki'-w odstępach godzinowych, jak inwazja antybiotykowa, w miarę zaawansowania na interwencję chirurgiczną może być za późno, no ale podobno w Holandii już niektórzy się podejmują... Cały dorobek naukowy genetyki, anatomii, fizjologii to nic wobec współczesnych odkryć 'niezindywidualizowanego zlepku komórek', dychotomii 'zygota-człowiek'... Sięgająca początków cywilizacji (czyli de facto 'uobywatelnienia') człowieka antropologia prawnicza może być podważona paremią "embrion nie jest podmiotem żadnych praw". Długo by wyliczać, ale ten stek kłamstw nie jest wyjęty z czczej gadaniny niszowych broszurek, a jest cytatami z druków i mów sejmowych i to pod rządami tak bronionej demokracji. Kłamstwo zaś kryje się w powikłanym wielomówstwie, Mojżesz natomiast żegnając się z tym światem i ludem powiedział bardzo prosto: kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście; ale można się z tym nie zgodzić, jak pewien doktor z Zakładu Badań nad Etyką Zawodową UJ: "aborcja jest zabójstwem, z czym nie zgadza się wielu lekarzy, prawników i zwykłych ludzi". A skoro z prawdą nie zgadza się wielu ludzi zwykłych i niezwykłych, to tym gorzej dla prawdy.
Wystarczy mało, albo tylko jednego: odrzeć sprawę 'aborcyjną' z kłamstwa neologizmów i już 'dokonałam aborcji' przestanie być inną kategorią niż 'dokonałem zgwałcenia dziecka'.
Pozdrawiam, Łódź Bałuty, 6. lutego 2018 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz