poniedziałek, 13 sierpnia 2018

Oby nie lepiej

Witam,
Jednym z podstawowych złudzeń współczesności jest mit o słuszności potrzeb ludu, wyrażany na ogół przekonaniem, że tzw. 'wszyscy' chcą, żeby było lepiej. Otóż nie, brak choćby urojonych powodów do ubolewania byłby największym ciosem w tożsamość społeczną. Nic nie tworzy silniejszej solidarności społecznej niż przekonanie, że jest źle, a przede wszystkim, że nie może nawet być lepiej, oczywiście w dostępnych nam realiach. Lud uwielbia poczucie krzywdy, tęsknoty i niesprawiedliwości, wyrażane na ogół mądrościami typu "wszędzie dobrze gdzie nas nie ma", "lepiej już było", czy wymierające wraz z demencją świadków "za komuny było lepiej". Na przykład ludzie wcale nie chcą mieć solidnych pieniędzy, gdyż znacznie większą satysfakcję sprawia podejrzliwość 'skąd inni mają taką kasę', czy 'wszyscy to złodzieje', oprócz mnie oczywiście (nie żebym się brzydził, tylko mi się nie chce). Lud jest ostatnim, który chce być zdrowy, bo nic tak nie poprawia samopoczucia jak wymienianie się opowieściami o nowych, 'nieuleczalnych' oczywiście w 'tym kraju' chorobach. Niepodobna spotkać, poza telewizją, kogoś kto pochwali się wyzdrowieniem, natomiast kolejny stopień niepełnosprawności jest dowodem niespożytej energii i zaradności.
Jeszcze gorzej, gdy ktoś popadnie w złudzenie, że lud ma słuszne intencje, tylko wymaga wsparcia, choćby wzorem, pomysłem, czy elementarnym zaufaniem. Pogrążyłoby to lud w optymizm, od którego już prosto do nieba, a lud woli drogą pokrętną, najpierw pobiadolić na cmentarzu, potem ubawić na stypie, a za tydzień czekać całą Mszę do ogłoszeń, kto w tym tygodniu padół łez pożegnał. W 'dobre życzenia' dla ludu wierzy już tylko garstka pomysłowych, problem w tym, że takich spełnienie byłoby ciężarem nie do zniesienia. Prosta bałucka obserwacja.
Królewna np. uważa, za Arystotelesem, że wystarczy prawda, dobro i piękno, a przynajmniej ludzie będą dla siebie życzliwi. Pewnie by byli, tyle że to ostatnia rzecz której ludzie pragną, gdyż nic tak nie łączy jak poczucie wrogości. Kanclerzowi się zdaje, że jakby ludzie choć na czas pewien spróbowali zaufać prawu i matematyce, to świat stał by się przynajmniej przewidywalny. Pewnie by się i stał, tyle, że to dla ludu straszne, bo nic tak nie poprawia nastroju, jak przekonanie, że zaraz będzie gorzej. Ordynans uważa, że kiedy każdy zna swoje miejsce w szeregu, to nie wchodzimy sobie w drogę. Nawet na pewno, problem w tym, że dzień bez konfliktów to dzień stracony. Biznesmenowi się przyśniło, że jak będzie zapewniał dobrobyt 36 godzin na dobę to ludzie poczują się 'jak na zachodzie', niestety ludzie chcą wciąż czuć, że na zachodzie jest lepiej, a tu dupa i kamieni kupa, a kupowanie bez kolejki, to nie kupowanie. Kapelan sądzi, że ktokolwiek mu uwierzy w łaski niebieskie, podczas gdy ludowi wystarczą zielone, a ostatecznie złote.
Między bajki włożyć, że tylko 'piekło jest dobrymi chęciami wybrukowane', to niestety ziemia wybrukowana jest jak najgorszymi chęciami, za to 'dobrymi' zazdrościami.
Podczas jednak, gdy męska część przywołanych reformatorów dziwi się wciąż, że chcą tak dobrze, a  świat się im nie odwdzięcza, Królewna jest ponad to, gdyż, za Krasickim my rządzimy światem, a nami kobiety.
Powodzenia, 
Łódź Bałuty, 14. sierpnia 2018 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz