czwartek, 16 sierpnia 2018

Trzeba mieć wielki takt, by skończyć trzeci akt (za Witkiewiczem)

Witam,
Najgłośniejszych osądów w karierze sędzia w stanie spoczynku Małgorzata Gersdorf dokonuje po przejściu w tenże stan. Wolna od ciężaru wyroku w sprawie indywidualnej zaczęła osądzać społeczeństwo, władze, mało całe państwa, by nie powiedzieć kontynenty. Uzasadnienie swego 'wyroku' w Karlsruhe wypełniła kwalifikacjami na miarę 'państwo o świeżej demokracji', 'okrzepłej demokracji', 'rodzina narodów', czy wręcz 'państwa izolujące się od spraw Polski- Niemiec w to nie wliczam'. Jak tysiąc lat minęło, tak Niemcy nie izolowali się od spraw Polski, co nie spotykało się ze szczególnym zachwytem, ale pewnie ze strony prawicowego wstecznictwa.
Nie mam skłonności do kategoryzowania ludzi wiekowo, gdyż w każdym pokoleniu, zawodzie, majątku, płci, wykształceniu są osoby godne czci, godne politowania, przyzwoite i sk... łe, tym nie mniej zachowanie byłej I. Prezes SN zdaje się potwierdzić bezapelacyjną zasadność cezury wiekowej dla tej rangi sędziów (być może ze szkodą dla wyjątków naprawdę szczególnych, ale tylko Stwórca umiał na całą Sodomę wyodrębnić tylko Lota z przychówkiem). Z wiekiem, wcześniej lub później, silniej lub słabiej, rozkładają się w człowieku nie tylko białka, ale przede wszystkim afekty, niestety życie ludzkie jest jak rzeka- im bliżej ujścia, tym ingerencja rozleglejsza, lecz i płytsza. Niestety sędzia Gersdorf demonstruje coraz silniej obsesję tysięcy równolatków, każdego w swym kręgu zainteresowań, by czczonym być dziesięć razy bardziej niż kiedy miała coś do powiedzenia, zaś odpowiadać już w sumie głównie nie za, a na pytania, o ile dosłyszane-coś jak poprzedni przywódcy Korei Północnej.
Dziś była łaskawa ponaglić F. Timmermansa (tego co zakłada pochodzenie od szympansa), by Unia szybciej 'coś' zrobiła z sądownictwem w Polsce. To coś, to konkretnie przywrócenie kilku starszaków do wysokopłatnego przedszkola, niestety zdaje się Temida współczesności nie spostrzegła, że panów Timmermansa i Guya (nomen omen) Verheugena bardziej ekscytuje demokracja dla Biedronia i usuwania ciąż, których i tak by nie byli w stanie począć, niż dla przemądrzałych starców, których cash zda się być mało stabilny (choć te głupie 10 tys. na 'życie na prowincji' pani pewnie ma, w kosmetyczce). Po prostu, jak Wałęsie, za dobrze poszedł jej pierwszy raz za granicą i myśli, że pożądanie nie gaśnie, z tym wyjątkiem, że w Karlsruhe z równą ciekawością wysłuchiwano by podstarzałej dziewczyny sądowego szamana z Botswany, a nawet większą, bo wiadomo, że nie będzie jeździć z misją nauczycielską po całej Unii. Niewątpliwie jednak właśnie w Botswanie, czy Królestwie Tonga jest podobna intuicja 'nadzwyczajnej kasty sędziów'.
Co budzi chwilowe zatrzymanie uwagi to jedno, ale co przerażenie to drugie. Poszła w swój stan spoczynku, nie marudzi w ZUS-ie bo nic jej, z przeproszeniem, nie obcięli, to marudzi w strefie Shengen (dowodu z legitymacją sędziowską nie zabierają), ale świat (normalny oczywiście) może trochę dziwić, że na czele Sądu Najwyższego Państwa, które jest wschodnią flanką NATO, dało światu Papieża i ma najwyższy w Europie stopień zrównoważenia rozwoju, stała do niedawna pani, która opowiada publicznie, że na 'koszt strony niemieckiej' przyjechała do Karlsruhe by być "pierwszym Prezesem na uchodźctwie", zaprasza 'prawników świata' do wspólnego wypracowania reguł praworządności itp. Nowości szczególnej nie wyraziła, bo 'staraniem strony niemieckiej' Polska miała już władze na uchodźctwie, tyle że na całkowicie własny koszt. 
Chamstwem już jednak jest żerowanie na miłośnikach Konstytucji, której nie czytali, opowieścią o tym, że jak kadencja jest określona na lat sześć to bezwzględnie przez cały tej czas pełni się funkcję. Otóż dawno pani była na pierwszym roku prawa, ale pamiętać wypada, że kadencja to maksymalny czas pełnienia funkcji (tak jak w przychodni napisali, że godzina wyznaczona w rejestracji nie jest godziną przyjęcia, a godziną oczekiwania na przyjęcie). Do pełnienia funkcji potrzeba zaś pewnych przymiotów, tu przede wszystkim bycia sędzią w stanie czynnym w ogóle, nie mówiąc o byciu w ogóle (choć co jasne życzę jak najlepiej).
Tak już jest ze wszystkimi godnościami z nadania, a nie z natury. Królewna np., nie musi przekonywać do swego statusu nikogo, bo nikt tego Jej nie nadał, a tym bardziej nie ośmieli się powątpiewać, może wyjechać jak będzie chciała, nawet do Acapulco i nie będzie Królewną na uchodźctwie, a Królewną z wizytą. Nie musi całej Europy zapewniać z łzami w pięknych oczach, jaka to jest piękna, dobra i mądra, bo nawet starym pederastom z Brukseli nie przyjdzie do głowy tego zakwestionować. W stan spoczynku nikt Królewny nie przeniesie, bo nikt nie ma uprawnień Jej zmęczyć. Królewna nie będzie bajdurzyć o konferencjach królewien świata, bo Królewna (nawet w baśniach) występuje w jednym egzemplarzu. Tylko godność naturalna jest nienaruszalna, wszystko co nadane, ma gdzieś tam prze... ne. Jak np. tzw. księżne, czy księżniczki. Stopniowo wychodzą z mody, a szybciej z urody; kiedyś komplementem było aktoreczka śliczna jak księżniczka, dziś dużo to już księżniczka śliczna jak aktoreczka. Królewny takie problemy nie dotyczą, jak mawiał kulawy, którego suka gryzła w protezę.
Powodzenia,
Łódź Bałuty, 16. sierpnia 2018 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz