poniedziałek, 20 sierpnia 2018

Prawo zachowania masy

Witam,
W ostatnich dniach ogół mediów doznał wstrząsu berlińskim marszem mającym 'uczcić' rocznicę śmierci Rudolfa Hessa, schizofrenika, pederasty, którego jedynym sukcesem i jedyną klęską długiego, co by nie rzec, życia było zakochanie w Hitlerze. Absurd jest o tyle znamienny, że skandal wywołało czczenie śmierci tegoż walniętego starca, jako że samobójczej w wieku 93. lat, to nie wiadomo czy czczono wyczucie 'komu dzwonią', czy zlitowanie się nad kolejnym pokoleniem niemieckich i ex-alianckich podatników, utrzymujących twierdzę Spandau, gwarantującą mu gratis dom starców (konkretnie jednego starca) i szpital (konkretnie hospicjum domowe). Na swój sposób trzeba przyznać, że tylko w Europie trzeba tyle naodwalać, żeby dostąpić warunków starości w splendorze większym niż polscy starcy za  min. 5000 PLN/mc; pensjonariusze polskich dps, całkowicie wolni od schizofrenii woleli by pewnie rozważyć kabel w altanie ogrodowej nieco wcześniej, tyle że nie mają takich altan.
Oczywiście mistrzowie poprawności upatrzyli w tym pochodzie z flagami w paski nie pamięć o jakimś miłośniku lotów w układanym przez astrologów układzie gwiezdnym (co prawda do Londynu, ale to na lata 40. kosmos odległy), a pamięć o magicznym uroku ludobójstwa NSDAP, którym sam Hess niezbyt się zajmował, bo był za głupi, nawet jak na spostrzegawczość Hitlera, który potrzebował świra, nie grożącego poderwaniem Ewy Braun.
Te same jednak media, lansujące nowoczesne standardy europejskiej demokracji, dostawały orgastycznych emocji relacjonując bardzo zbliżone w istocie zachowania masowe, w formie pochodów- też z flagami w paski, tyle że tęczowe (Hessowi ta symbolika jeszcze nawet do głowy i główki nie przyszła), z okładkami 'Konstytucji' równie nieczytanej, jak okładki Mein Kampf niesionej przez masę (a nawet maskę) Berlińczyków, czy czarne, jak mundur SS, marsze pań, które wybiórcze ludobójstwo promują jako 'wolność wyboru'. Dziadek Hess, gdy był w wieku pozwalającym utrzymać nie tylko mocz, ale i broń też lansował wolność wyboru, kto pierwszy do gazu: Polak, Żyd, Ruski. Wersja człowieka, pod nazwą zlepek komórek, przez lata zmienia nazwę, Murzyn przed Lincolnem, Żyd (i nie tylko) za Hessa, płód za Nowackiej i tak, przez lata, przez masy i mass-media traktowany jest jako człowiek, albo zlepek. Tylko ten kto umie nie czuć się masą, ocenia wprost przez fakty, a nie pośrednio, przez media.
Prawo zachowania masy sytuacja społeczna nieco modyfikuje, ale zachowując istotę. Ta sama bezmyślność uwiedzionej czymkolwiek nośnym masy, budzi tę samą nośność propagandy mass-mediów, a kierunek uniesienia wyznacza ukierunkowanie masy pieniądza.
Masa w pochodzie bredzącym hucznie o czymkolwiek, mówiąc modnie 'kontrowersyjnym', budzi zainteresowanie medialnie; bredząca, ale nie-kontrowersyjnie, nie budzi zainteresowania. Wreszcie nawet nie bredząca, bywa że nie budzi zainteresowania, nie dlatego o czym bredzi lub nie, a dlatego, że masą jest. To jednak rzadkość. Masa bowiem potrzebuje autorytetu, dla czucia się nie masą a grupą, autorytety czują się Autorytetami, gdy czują za sobą masę. Tylko Autorytety, które nie potrzebują się czuć niczym innym, nie potrzebują czuć niczego za sobą, bo wiedzą co mają przed sobą.
Królewnie np. masa potrzebna jest jak zającowi dzwonek, a masa nie próbuje zabiegać, przynajmniej od dawna, bo 'przyuważ z kim fruwasz'. Ma to swoje uzasadnienie, astronomiczne- Słońcu układ słoneczny jest raczej obojętny, z wzajemnością gorzej czy społeczne: 'potrzebowscy' kłębią się wokół władzy, a władza na ogół od tych 'potrzebowskich' się opędza. Królewna ma telefon do ciekawszych celów niż robienie sobie selfie z tłumem, jak Madonna jakaś (no, ale to tylko 'królowa'), a tłum nawet jakby chciał, nie specjalnie ma odwagę na propozycje w tym zakresie. W dzisiejszych nowoczesnych czasach, gdy rację indywidualności wyznacza identyfikacja z danym tłumem, a rację nagłośnienia wypowiedzi zagłuszenie przez hałas danej kategorii, indywidualność Królewny nie musi być identyfikowana, ani Jej wypowiedzi nagłaśniane. Z prostej przyczyny, że to nie Królewna potrzebuje być znana, ani słyszana, tylko Ją by się chciało poznać i usłyszeć, a komu nawet nie zależy na tym  to już jego problem, Kopernik też nie założył od razu hurtowni z globusami.
Powodzenia,
Łódź Bałuty, 21. sierpnia 2018 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz