wtorek, 23 października 2018

Nie czas żałować róż gdy płoną lasy, jak mawiał Mistrz Słowacki

Witam, 
Drastycznie splatają się dni kalendarzy tegorocznego października. W polskiej hagiografii, jak ośmieliłem się odnotować wspominaliśmy dwu współczesnych Wyznawców-Męczenników, jak współczesność każe, w sposób wybitnie przenikający te tytuły Chwały. Dwu Świętych naszego pokolenia, którzy przeżyli co do zasady to samo, którzy byli konieczni dla współczesności, do tego stopnia, że dyżurni optymiści lubią podkreślać (jak o wielu innych, przy innych okazjach), że Polska zawdzięcza Im wolność i demokrację; zapominając, że przede wszystkim Prawdę. 19. października- Bł. Ks. Jerzego Popiełuszkę, 22. października- Św. Papieża Jana Pawła II.
W tym samym czasie świętowaliśmy jakoby, a w zasadzie świętowano na nas tę rzeczywistą, praktyczną wolność i demokrację, którą zawdzięczamy w ogromnej mierze sobie-umiłowaniu mitów, kombinacji i komplikacji, jakoby 'kłamstwo nas wyzwoli'. 19. października br. wydano w 'umiłowanej' Europie francuskojęzyczny ordonans. Nie wiem już co tu bardziej przeraża? Czy obcojęzyczny? Czy, że pierwszy od okupacji hitlerowskiej (nawet za Stalina tego wprost nie było) zawieszający obowiązywanie polskiej ustawy ustrojowej przez sądownictwo obce? Czy po prostu, że Komisja Europejska przeciwko Rzeczpospolitej Polskiej? 21. października br. obchodzono, jak bredzą ci sami optymiści od wszystkiego, 'święto demokracji', czyli po prostu wybory lokalne na terytorium autonomicznym-zupełnie jak w Lesotho za apartheid. 22. października natomiast dwa te doniosłe święta nowoczesności osiągnęły swą autentyczną ekspresję w postawach dwu 'świętych nowoczesności'. Damy Gersdorf i Damy Zdanowskiej.
Wszyscy większość ich hymnu zwycięstwa znają, lecz warto wskazać spójność śpiewu tych syren o alternatywnym podejściu do średniowiecznie rozumianej Sprawiedliwości. Pierwsza Dama z właściwym sobie niewymuszonym wdziękiem podziękowała ludowi prostemu, że dzięki niemu, 'ktoś się wreszcie o nich zatroszczył', co polega ogólnie na tym, że po raz pierwszy w dziejach zamrożenie czegoś zakłóciło czyjś spoczynek (może to jakaś alternatywa dla in vitro). Zaprosiła do pilnego powrotu do ław tych śędziów, o których tydzień temu opowiadała, jako o straceńcach patriotyzmu, iż chcą się poświęcać w Sądzie Najwyższym, a mogliby być znakomitymi adwokatami. To czemuż nie są? Bo tam przynajmniej trzeba udawać, że coś się robi? Jeden z tych obiektów nieosiągalnych marzeń palestry zechciał nawet rozkosznie podroczyć się przed kamerą, że 'pani Prezes wzywa, ale czy wszyscy jeszcze zechcą powrócić'?, lecz niczym głos z Litwy - Jedźmy, nikt nie woła.
Lecz wejrzyj lady Makbet, że za lata ktoś przypomni, że abyś wróciła za swoje biurko pod Orłem, ze swoimi niedoszłymi znakomitymi adwokatami,  z uchodźctwa na całkowity koszt strony niemieckiej, musiał być wydany po francusku ordonans przeciwko Rzeczpospolitej Polskiej.
Druga Dama dostała w święto demokracji niewiele, raptem 70 % głosów. Nie zauważa pewnie (co do niej nawet nie podaję w wątpliwość, że nie musi udawać, że nie zauważa), że po prostu zagłosowali na nią ci, którzy w ogóle poszli do szkół, przedszkoli i remiz, a nie wiedzieli kto to jest Waldemar Buda. Jedyną jej, a przede wszystkim jej ugruppowania, szansą było to, że bezustannie o niej słyszano. Nie o jakichkolwiek jej dokonaniach, ale o niej ciągle i tak to zapadło. Cóż z tego, że dla największego wyobrażalnego dworca trzeba było postawić pomnik pasażera, bo żywi się nie pojawiają, że jak u Cyganów z dziećmi, zamiast umyć stare centrum, zbudujemy sobie nowe, skoro lokalna dama kameliowa nie dość, że grzywny nie tai, ona grzywną się szczyci. Takie czasy, że skandalem nie jest, że prezydenta ma konkubenta, nie że prezydenta jest żyranta, nie że skazana, a że zakwestionowana. 'Tu jest Łódź i Łódź zdecydowała, a jak wojewodzie coś przeszkadza, to przecież będą sądy i coś tam' chichocze Dama, która wie, że Pierwsza Dama 'sądzi' podobnie.
I Pierwszej i Drugiej pograżano paluszkiem, ale mogli sobie mający realną władzę skoczyć, bo jak już pisałem, wszystko o parę godzin za późno. Kiedy Prokurator Piotrowicz po raz tysięczny 'stawia sprawę poważnie', Pierwsza Dama stawia Premierowi 'warunki brzegowe', bo zaraz jest umówiona na kolejne kawy z Verheugenami. Kiedy Wojewoda Rau znacząco poprawia chusteczkę w pouchette, Druga Dama poprawia plan zagospodarowania czasoprzestrzennego kolejnego dziesięciolecia. 
Doprawdy nie żałujmy już róż 100-Lecia Niepodległości, której nie ma, gaśmy pożar lasu, który nazywa się tożsamość.
Powodzenia,
Łódź Bałuty, 23. października 2018 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz