wtorek, 9 października 2018

Tajemnicze pięć dziesiątek

Witam, 
Miliony ludzi na świecie, od kilkuset lat codziennie, nawet kilka razy, często, w szczególniejszych okolicznościach- obawy, trudności, pamięci o kimś, czy jakiejś sprawie, a także ze znużenia czy przyzwyczajenia odmawia najprostszy zdawałoby się pacierz, nazwany Różańcem. Zbieg fonetyczny, ale różnie się kojarzy. Dla jednych jest najwznioślejszą modlitwą prywatną, dla drugich uniwersalną pobożnością, dla wielu, zwłaszcza mało lub w ogóle Go praktykujących, symbolem starczej i bezmyślnej dewocji. Dla bardzo wielu czymś oderwanym od modlitwy, łańcuszkiem z krzyżykiem, coś tam symbolizującym- pierwszą Komunię, pogrzeb, pamiątkę z Częstochowy, czy Lichenia, 'wizytówkę' z audiencji generalnej w Rzymie, wisiorek na lusterku obok CD przeciw radarom, czy na dłoniach zwłok. W wersji mini, od szlachetnej analogii do obrączki małżeńskiej, staje się alternatywą lub uzupełnieniem dla pierścienia Atlantów. W tym miesiącu, w październiku- codziennie, lecz przez cały rok w różnych rytmach odmawiany (odprawiany) jest w kościołach i kaplicach jako uroczyste Nabożeństwo publiczne przed wystawionym Najświętszym Sakramentem, co obok liturgii majowej i Gorzkich Żali cieszy się pewnie największą popularnością, spośród celebr okresowych.
O znaczeniu teologicznym, mistycznym i pobożnościowym Różańca przekazano wiele, znacznie więcej doświadczył każdy kto spróbował tej modlitwy, choćby jako jednej z najpowszechniejszych praktyk wskazywanych jako pokuta ze Spowiedzi. Na ogół zapewne orientując się, że łatwa w swej oczywistości, staje się najpierw nudna, potem trudna, a z upływem czasu potrzebna, czy konieczna.
Cztery (do niedawna trzy) części historiozbawcze, po pięć tajemnic, reflektowanych w odmówieniu Pater noster- 10 Ave Maria- Gloria- od stu już lat: wezwanie anielskie z Fatima. I myślę, że właśnie w kwestii tych tajemnic tkwi cała Tajemnica: trudności, potrzeby, a przede wszystkim indywidualności. Nie da się bowiem rozumowo wyjaśnić, że setki milionów (czy więcej) ludzi, odmawiających setki, czy tysiące razy w życiu rytmiczne pacierze, myśląc, czy choćby na hasło dwudziestu zdarzeń z elementarnej katechezy, każdego dnia, przy każdej dziesiątce znajduje własną, swoją, aktualną tu i teraz interpretację, potrzebę odniesienia emocjonalnego, nawet mimowolnego, choćby protest, czy zastanowienie nad 'niepojętością' rozmyślania przez ludzi nad 'opowiastkami' sprzed dwu tysięcy lat. Naprawdę, już samo zastanawianie się, czy wykpiwanie przez miliony, że inne miliony 'coś' widzą w obracaniu tymi kuleczkami jest fenomenem samym w sobie. Ile razy można znaleźć nową myśl na temat np. Zwiastowania, Biczowania, Wniebowzięcia, Wesela w Kanie? Trzy, trzydzieści, a trzy tysiące, czy więcej? Pewnie tyle samo razy ile nową myśl można znaleźć (i znajduje się) gdy wyświetla się telefon tej samej osoby, ile nadjeżdża ten sam pociąg do pracy, ile włączam ten sam telewizor, odbieram tę samą pensję, odczuwam tą samą irytację, niepewność, satysfakcję, tęsknotę. Tajemnicą różańcową zdaje się być niepojęta połączalność zdarzeń, często niezbyt oczywistych (Ofiarowanie, Agonia, Ukoronowanie, Przemienienie) z codziennością, myślą o sobie, ludziach, potrzebach, wdzięcznościach, frustracjach, pracy, pieniądzach, zdrowiu i wszystkim o czym w ogóle się myśli. Same wezwania dziesiątek zdają się oczywiste. Tysiące pewnie razy słyszałem, czy czytałem nazwę czwartej Tajemnicy Bolesnej: Via crucis, Droga krzyżowa, dźwiganie Krzyża. Po raz pierwszy jednak, po latach, nazwę oczywistą, ale na którą nigdy nie wpadłem: Droga Jezusa na Górę Kalwarię. Właśnie, ta najcięższa katorga fizyczna i duchowa, dla zwykłego człowieka, co nauka ze wszechmiar udowodniła, niewykonalna, była Drogą na Górę, jak w minimalnym odbiciu wszystkie codzienne drogi ku jakiemuś wzniesieniu są zawsze dźwiganiem czegoś.
Jeżeli kogoś modlitwa różańcowa nuży, to już coś dobrego, znaczy że wchodzi ku jakiejś górze.
Powodzenia,
Łódź Bałuty, 9. października 2018 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz