piątek, 26 października 2018

Przy tobie najjaśniejsza pani stoimy i stać chcemy

Witam,
Litery zwykłe, więc proszę nie sądzić, że aluzja do trwających nabożeństw październikowych. Aluzja, a raczej reakcja na dance macabre wokół iluzji niepodległości. We wspominanym niedawno znamiennym weekend umknęła mi pewna ważna data. 20. października minęły 152 lata od wydania przez Cesarza Austrii Franciszka Józefa I aktu zwanego dyplom październikowy, napisanego ponoć przez europejsko nastawionego Polaka hrabiego Agenora Gołuchowskiego. Pozwolił tenże akt na sprawowanie władzy w całym Cesarstwie (ówczesna, tyle że nowocześniejsza, bo mająca osobowość prawną, UE) z pomocą Sejmów Krajowych. Dla Galicji, takie ówczesne 'Cesarstwo drugiej prędkości', Sejm taki urzędował we Lwowie i najogólniej mówiąc zajmował się prawodawstwem krajowym. Prace rozpoczynał jednakże od adresu kierowanego tam gdzie jest władza prawdziwa, czyli do cesarza.
Rocznicę tę jak wiadomo Trybunał obecnego Cesarstwa uczcił ordonansem przeciwko Rzeczpospolitej. Nie wzbudziło to, jak mniej więcej Powstanie Styczniowe w Galicji, większych niepokojów w Kraju tutejszym. Ozwały się wręcz entuzjastyczne głosy, jak w okupowanej Wielkopolsce, że 'takiego porządku jak za Niemca to jednak nie było'. Różnica jest jednak w tym, że wtedy była okupacja (kiedy jak niektórzy mawiali do ruchu oporu nie należeli, bo u nich nie było wolno), a teraz jest standard nowoczesny: wkupacja, nikt nas nie musi okupować, sami żeśmy się wepchnęli, bo elektrycy nie geolodzy powiedzieli gdzie jest Europa. Ciekawe zresztą, skąd tak naprawdę wzięto uprawnienia do swawoli posługiwania się nazwą kontynentu, którego centrum wg obojętnych politycznie geometrów (od mojego imiennika Sobierajskiego) leży zagłębiu disco polo pod Białymstokiem.  Prezydent Duda równolegle pozwolił sobie jednak na anegdotkę w salonach cesarskich w Niemczech o żarówkach i brexit. Niestety nasze aktualne Agen... ory, deputaci Borusewicz, czy Tusk, wyrazili zaniepokojenie aż taką niefrasobliwością w ocenianiu Unii i trwogę o konsekwencje. Też się przeraziłem, w końcu Rzeczpospolitą, w ramach wolności słowa, działalności artystycznej i innych priorytetów znieważać wolno choć raz dziennie do sytości, a Unia wszakże będąca umową, a nie podmiotem nie zasłużyła na żarty Prezydenta RP. 
Prezydent zbyt widać przejął się rozmową ze swoim odpowiednikiem w Niemczech, który nawet jak żartuje nikt nie transmituje, chyba że Jego skype prywatny, bo opowiadał o żarówkach, zamiast wypowiedzieć do Cesarz (czy tam Kanclerz) adres jak w tytule, za Sejmem Krajowym z roku 1866.
Trzymajmy się jednak prawdy. Nie ma niepodległości, więc międzynarodowo nie ma państwa, jest prawo krajowe, jak śmie mówić uzasadnienie ordonansu, więc jest Kraj, może zatem jak pisałem wciąż tożsamość. I to bardzo dużo, bo do Kraju tego, gdzie kruszynę chleba, podnoszą z ziemi przez uszanowanie dla darów Nieba, gdzie pierwsze ukłony są jak odwieczne Chrystusa wyznanie, bądź pochwalony, tęskno mi Panie, wspominał C. K. Norwid w tamtych latach.
Łódź Bałuty, 26. października 2018 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz