niedziela, 21 października 2018

Sąsiedzka wizyta

Witam,
Dziś w jesienny, choć jeszcze pogodny poranek z wizytą na rodzinne osiedle Marysin na Bałutach przyjechał mój, w szerokim rozumieniu, rówieśnik ks. Konrad Krajewski z Rzymu. Łódź żyje z pewnością szeregiem innych wydarzeń, publicznie wybory miejskie, kościelnie obchody Ćwierćwiecza świątyni duszpasterstwa artystycznego w Łodzi. Wokół kościoła parafialnego Opatrzności Bożej przy ul. Inflanckiej w niedzielny poranek, też pozornie nic szczególnie innego niż każdej niedzieli.
Fakt, że na rodzinne osiedle przyjechał ksiądz z zagranicy i w macierzystym kościele odprawił Mszę i powiedział kazanie jest dość częsty i nawet w tak 'wyznaniowym' Państwie nie robi większego wrażenia. W swej zwykłości zdarzenie było jednak doprawdy niezwykłe, przyjechał ksiądz KARDYNAŁ. Nie Richelieu, nie Wyszyński, nie Sapieha, a Krajewski- z ulicy za torami, z podstawówki z osiedla domków, liceum między blokami. Najmłodszy z koncelebrujących, młodszy od większości wiernych w kościele, lecz wszystkim w jakiś sposób znany. Nie mogło nie przypomnieć to sytuacji gdy Jezus przyszedł do synagogi w Nazarecie, odczytał fragment z Proroctwa Izajasza, powiedział homilię o bardzo ważnej treści mesjańskiej, lecz najgłębsze skupienie licznie przybyłych wzbudziła potrzeba ochłonięcia z rangi wydarzenia. Parafrazując, zdawało się, że Choć wszyscy przyświadczali Mu i dziwili się pełnym wdzięku słowom, które płynęły z ust Jego, myśleli: «Czy nie jest to Konrad z Centralnej?»
Było zwyczajnie w najwłaściwszym tego słowa rozumieniu, lecz bez wielkiego splendoru odczuwalne było poczucie tożsamości, rodzinności w rozległej, zróżnicowanej i bardzo zanonimizowanej parafii. Bardzo ważnym wydarzeniem było spontaniczne powitanie Kardynała sąsiada ze wszystkimi wiernymi, bezpośrednio, indywidualnie, z uściskiem ręki, chwilą rozmowy. Pewien jestem, że żywsze i serdeczniejsze nawet niż zawsze 'uporządkowane' jednak posiłki z bezdomnymi wiecznego Miasta. Wśród wielu spostrzeżeń, które zawsze byłyby powieleń licznych refleksji nad instytucją funkcji kardynalskiej, wyborami Bożymi, z ludu wzięciem, zwrócę uwagę na pewien szczegół. W świątyni przy skrzyżowaniu przelotowych tras, w wielkim mieście, Mszę św. odprawia przez ponad godzinę, potem długo na dziedzińcu spotyka się z każdym kto podejdzie-dziesiątkami, setkami, kardynał z Watykanu, najbliższy współpracownik samego Papieża, operujący gigantycznymi kwotami i... przyjść może każdy, nikt nie jest niepokojony przepustkami, wykrywaczami metali, ochroniarzami. 
To domniemanie bezpieczeństwa, domniemanie spokoju, zwane dawniej wprost w prawie immunitetem świątyni, jest jednym z najważniejszych darów, które daje dziś Kościół Państwu. Czy jest to stan niewzruszony? Dla Boga nie ma nic niemożliwego, ale czuwajcie i bądźcie gotowi, czy jeszcze nie my będziemy opłotkami, w wyznaczonych godzinach szli za przepustkami do swoich zamkniętych i pilnowanych na co dzień kościołów, gdyż społeczność multikulturalna będzie uważać to za 'kontrowersyjne'.
Mszę św. zakończył śpiew Boże coś Polskę i właśnie tę Ojczyznę wolną, wolną jak dziś na Marysinie, także od lęku, pobłogosław Panie.
Na stronie archidiecezjalnej jest bardzo ciekawa konfrontacja fotograficzna dwu prymicji ks. Krajewskiego ze świątyni Opatrzności Bożej-prezbiterskiej sprzed 30. lat i dzisiejszej kardynalskiej. Przywodzą na myśl dwa główne dzieła Czcigodnego Parafianina- liturgię i miłosierdzie. Zdało by się odległe. Dbałość o kult Boży z tego precyzją, bogactwem, hierarchią i troska o biednych, schorowanych, ale i na ogół ciężko zobojętniałych religijnie, dla których pierwszą i często jedyną potrzebą na tę chwilę jest zupa, nie Eucharystia. Ta odległość jest pozorna. Wspólnym mianownikiem jest tu właśnie najwyższa dbałość. Ani liturgii, ani miłosierdzia nie da się sprawować zdawkowo, aby było, tak jak czynności administracyjnych, czy edukacyjnych, którym niestety często towarzyszy świadomość- tego i tak nikt nie czyta, na to i tak nikt nie zwraca uwagi. Ten Któremu służy Liturgia widzi wszystko, ten do którego przychodzi się z miłosierdziem wie czego potrzebuje lepiej od nas. I liturgia i miłosierdzie mogą być tylko szczere, namiastkowe nie są 'słabsze', tylko nie istnieją w ogóle. W misji łódzkiego Kardynała łączność tej troski Kościoła widać szczególnie wyraźnie.
Łódź Bałuty, 21. października 2018 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz