środa, 12 września 2018

Kto grozi, a dla Kogo zwyciężam

Witam,
Gdyby 335 lat  temu istniała zbiurokratyzowana 'Unia Europejska', to przypominanym dziś ekscesem u podnóży Kahlenbergu (zwanym niepoprawnie Wiktorią Wiedeńską) Król Jan III Sobieski sprowadziłby na Rzeczpospolitą jakiś ówczesny art. 7, jak Premier V. Orban dziś na Węgry. Wszakże był to akt zdecydowanej agresji antyuchodźczej, ukierunkowany na walkę z multikulturowością, zbrojny wyraz ksenofobii zaściankowego katolicyzmu przeciw religii pokoju, jaką od swego zarania po dzisiejsze ścinanie mieczem nadmiernie zeuropeizowanych pań w Rijadzie, był i jest islam. Wówczas jednak w Europie, chwilowo niepamiętnej zgwałcenia przez byka (o czym onegdaj ośmieliłem się wspomnieć), centrum intelektualno- moralne było w Rzymie, a nie Brukseli i Polska stała się symbolem normy cywilizacyjnej, gdy odległemu Cesarstwu chrześcijańskiemu, w potrzebie, jak ówczesna Austria, się pomaga w imię europejskie, a nie jak dziś,  Polsce i Węgrom, grozi-w imię unijne. Myśl postępowa i liberalna nie pozwoliła się jednak długo tłamsić miazmatom Świętego Cesarstwa i sto lat później, znacznie już bliżej Brukseli, bo w Paryżu, przedstawiła, do dziś de facto obowiązującą, linię wolności, równości i braterstwa, w kształcie jakobińskich szafotów. Równolegle ozwali się prekursorzy 'Europy dwu prędkości', regulując prędkość Polski trzema rozbiorami, które wprost dopuściła ówczesna Platforma, której liderem, na miarę D. Tuska był król Stanisław Poniatowski, również słynny z umiłowania Konstytucji, której nie koniecznie był łaskaw znać, gdyż była, jak i dziś traktowana przez swych promotorów, jako gadżet prawny dla ludu. Już wówczas reakcja polityczna upatrywała w nowoczesnych igrzyskach dla ludu początek końca w wierszyku: ja bym trzykroć złożył, by Stanisław skamieniał, a Jan III ożył. Jesteśmy o tyle bezpieczniejsi, że Jarosław żyje politycznie, a Donald i jego dwór mają duże szanse na polityczne skamienienie, stąd art. 7, jak siedem grzechów głównych wisi i grozi; ale przypominam, że przeciwnie do tych drugich, ma ten taką moc sprawczą jak chińskie ostrzeżenia czasów reżimu Czang- Kaj Szeka.
Król Sobieski był nie tylko wielkim politykiem i sprawnym dowódcą, ale dlatego, że był człowiekiem normalnym. Wiedział, w przeciwieństwie do Cezara że nie 'on zwyciężył', tylko słuszność, a słuszność pochodzi od Boga, dlatego Odsiecz podsumował veni, vidi, Deus vicit [non 'ego vici']. Napisał o tym od razu ówczesne maile do dwu Osób: Papieża Innocentego XI i swojej Żony Marii Kazimiery, zwanej przez siebie i przetrwałej tak w historii Królową Marysieńką. Realizując bardzo ważny i bliski, pewnie choć podświadomie, każdemu z nas symbol ewangeliczny gdzie skarb twój, tam serce twoje.
Warto spostrzec, do kogo napiszę pierwszy mail po osiągniętym jednoznacznym zwycięstwie?
Łódź Bałuty, 12. września 2018 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz