poniedziałek, 3 września 2018

Rzeczywistość alternatywna


Witam,
Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało być ujawnione, ani nic tajemnego, co by nie było poznane i na jaw nie wyszło. Już Ewangelia wskazuje absurd ludzkich zabiegów o ‘monitoring’ prawdy. Manipulacja danymi o faktach w postaci pozoru tych nieistnienia, a wręcz surogacji fikcją, zwaną dziś chętnie ‘rzeczywistość alternatywna’, jest ogromną pokusą, nie można udawać, że wątpliwą co do powodzenia i korzyści.
Milczenie, jako powściągliwość, zaprzeczenie wielomówstwu, uznawane jest generalnie za cnotę. W dialektyce potocznej znamy frazy ‘mowa jest srebrem, a milczenie złotem’, ‘milczeć i robić!’. Właśnie jednak, chodzi o milczenie powstrzymujące, dające początek wyciszeniu bezładnego hałasu.
Niestety istnieje milczenie, które zagłusza prawdę podobnie jak hałas, co więcej prowokacyjnie zaprasza proste kłamstwo. W języku literackim nosi nazwę przemilczenie, lub ostrzej zamilczenie. W języku prawa, na ogół zatajenie. Niejednokrotnie właśnie sam fakt milczenia jest podstawowym, czy wręcz jedynym zarzutem w debacie historycznej, szafowanym swobodnie, gdyż praktycznie niedowodnym. Szczególnym przypadkiem jest oszczerstwo  o ‘milczeniu’ względem Holocaust Żydów. Stąd też idiotyzm sloganu ‘wstyd powiedzieć’, wstyd to skłamać lub zataić, a jak jest co, to powiedzieć, lub o tym milczeć.
Prawo Państwa, mimo że współcześnie alienuje się od powiązania (złowieszczo właśnie milcząc w tym przedmiocie) z Boskim Prawem naturalnym, szczególnie w procedurze nie ma wyboru. Bez priorytetu prawdy i napiętnowania fałszywego świadectwa nie miałoby racji funkcjonowania. Stąd fałsz w różnych formach jest nie tylko przestępstwem jako taki, ale podlegać ma prewencyjnemu wyrugowaniu z postępowania. Tu fundamentem jest zrównanie: kto... zeznaje nieprawdę lub zataja prawdę. Z tego zrównania wynikają analogiczne pary czynów zabronionych: fałszywe oskarżenie- zatajenie niewinności, zawiadomienie o fikcyjnym zdarzeniu, jako przestępstwie- milczenie o zaszłym przestępstwie. Istotne jest, że dopuszczenie się fałszywego zeznania skutkuje odpowiedzialnością odrębną od odpowiedzialności za czyn, który miałby być kłamstwem lub właśnie kryminalnym zamilczeniem, kamuflowany czy deformowany w obrazie. Za tak groźny oręż uważa i słusznie prawodawca zwykłe milczenie, nominalnie także co do okoliczności nieistotnych.
Wracam więc do wzmianki o perwersyjnym milczeniu zapraszającym kłamstwo. Rzeczywistość nie znosi próżni. Zwykłe kłamstwo nie jest trudne do ujawnienia; ‘kłopotliwe’ milczenie budzi (przynajmniej powinno) podwyższoną nieufność. Prawdziwie szatańskim zabiegiem jest więc wypełnienie zatajenia sprawozdaniem alternatywnej rzeczywistości. Jeśli jest taka skonfabulowana też raczej spowolni dojście prawdy, niźli to uniemożliwi, jeśli jednak wprowadzone zostają ‘prawdziwe kłamstwa’ intryga może odnieść ‘sukces’. Wystarczy bowiem odpowiedzieć zgodnie z prawdą, tyle, że poza istotą pytania, przedstawiając rzetelnie np. nieistotny wątek. Mówimy wtedy często o wypowiedziach, wymijających, ‘nie na temat’, lub co gorsze i powszechne ‘mówieniu tego, co ludzie chcą usłyszeć’. Z tego też powodu odechciewa się powiedzieć często czegoś naprawdę odkrywczego, czy cennie jednoznacznego, bo ‘i tak nikt nie uwierzy’.
Tu niestety właśnie drogi prawa stanowionego i naturalnego zaczynają się rozchodzić. Racjonalnie prawda jest jedna, a każde tej zaprzeczenie jest fałszem. Dlatego zgodności i zupełności żąda się, potępiając na równi kłamstwo, jak zatajenie, a w relacjach międzyludzkich postulując ugruntowanie w prawdziwych (po prostu) ustaleniach faktów. Jest to tzw. zasada prawdy materialnej. Zawsze jednak przydanie mianu przymiotnika świadczy o tegoż zróżnicowaniu. Skoro istnieje ‘prawda materialna’ to istnieją inne ‘prawdy’. Oczywiście nie istnieją, ale przez powszechność,  z pewnością nie-złotego (czyli dotyczącego sedna) milczenia, są brane pod uwagę, coraz częściej bardziej niż prawda simplicite.  W tzw. ‘prawdzie formalnej’ zgadza się wszystko, oprócz istoty rzeczy. Żadnej z pojedynczych tez, formalnie nie można zarzucić fałszu, ale razem zamilczają postawioną kwestię.  W praktykowaniu tej ‘prawdy formalnej’ celują i tej skutecznością odmierzają na ogół swą popularność przedstawiciele komercyjnych zawodów prawniczych i politycy (które to światy z lubością się przenikają, także praktykami dialektycznymi). Trzecią ‘drogą’ (właściwie bezdrożem) jest, nazwijmy ‘prawda konsensualna’. Takie konstatowanie rzeczywistości, z góry akceptujące, w różnej mierze, fałszywe milczenie, jest jedną z form kapitulacji systemu praktyki prawa przed realiami życia społecznego. Podstawowa to przyjmowanie legalnych fikcji, np. doręczenia pisma komuś, gdy na pewno faktycznie to nie nastąpiło, czy ustanawianie ‘zastępcy’ osoby zmarłej. Zbożną koniecznością jest gdy stanowi to malum necessarium, gorzej i znacznie powszechniej, gdy ustawa ‘mówi’, a praktyka milczy. Protezą wypowiedzi są też liczne domniemania, które załatwiają sprawy językiem ustawy, zamiast autentycznej ekspresji, z których najbardziej znanym jest pewnie uznawanie za niewinnego. Domniemanie treści niestety występuje także w formie pozaustawowej, gdy organ zakłada z góry co strona ‘chciała powiedzieć’ i protokołuje jej myśli wg swego doraźnego uznania, co ma kapitalne znaczenie przy przesłuchaniach osób nie obytych z praktyką urzędową, a nawet składaniu oświadczeń woli w rejestrowanych umowach. Często zetknięto się myślę z wypowiedziami, które przynajmniej w tej formie, nigdy nie miały miejsca, ale ‘ubrano w słowa’, czy ‘podetknięto do podpisu’. Są i inne przyjęte formy, gdy zamilczenie faktów uważa się za awaryjną prawdę konsensualną, np. zgoda stron ‘dla spokoju’, czy bardzo powszechne: ‘sąd przyjął, że...’. Czy wreszcie: ‘mimo, że w zasadzie jest X’, Sąd Najwyższy uznał niegdyś, że jest Y’, nie mówiąc już o prawdziwym (!) z akt absurdzie: ‘zgodnie z zasadami doświadczenia życiowego’.
Inną kapitulacją przed milczeniem są wyjątki od ogólnego, sankcjonowanego kryminalnie, obowiązku wykładania tylko prawdy i całej prawdy, wyrażone dopuszczalnością odmowy zeznań lub odpowiedzi na pytania. Generalnie dotyczy to sytuacji, w której mówienie mogłoby w ocenie wybierającego milczenie narazić jego lub kogoś mu aktualnie bliskiego narazić na poniesienie szkody odpowiedzialnościowej lub  w obszarze intymnym. Trudno wprost określić czy jest to ckliwa rewerencja prawa, czy raczej brutalna obawa ‘lepiej niech milczy, bo i tak skłamie’. Wyjątkiem, nie kapitulacji, a respektu, jest prawo, a niekiedy obowiązek milczenia osób związanych różnym stopniem sekretu (szczególnie znany co do tajemnicy treści spowiedzi). Jest to znamienny kontratyp, gdy dobrem chronionym wyżej niż dowodzenie, jest integralność wiedzy lub dobra zdeponowanego w tajemnicy.
Podkreślam przy tym, że w prawie pozytywnym nie ma generalnego zakazu kłamstwa, także przez zatajenie. Odpowiedzialnością karną skutkuje takie dopiero po uprzedzeniu, odpowiedzialnością cywilną po dowiedzeniu związku przyczynowego ze szkodą.
Trzeba jasno podkreślić, że wszystkie manipulacje milczeniem, choćby w doraźnej perspektywie słuszne, są wyłamaniem wprost, lub przynajmniej kompromisem wobec dyrektywy VIII. Przykazania, gdyż patrząc w perspektywie wolnej od uwiązania słabością, nie istnieje ‘mówienie prawdziwego świadectwa przeciw bliźniemu’, a zatajenie prawdy, jaka by nie była, zawsze ostatecznie jest świadectwem fałszywym. Najlepiej więc po prostu nie mieć powodów do zamilczania, ale i nie stawiać się w konieczności mówienia  o wszystkim.
Zawsze jest problem z tą właśnie równowagą by każda wypowiedź miała wagę, milczenie musi też coś znaczyć, niektórzy to posiedli i czy mi się to podoba czy nie, budzi podziw.
Powodzenia,
Łódź Bałuty, 3. września 2018 r.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz