wtorek, 11 września 2018

Polskie Pearl Harbours

Witam,
Wszyscy dziś w Polsce zapewne wiedzą, co wydarzyło się 17 lat temu. Najpewniej wiedzą gdzie, jakie obiekty zostały zburzone w sposób batalistycznie niespotykany, w apogeum czyjego terroru, ile jest w przybliżeniu Ofiar. Najpewniej większość wie jak nazywa się sanktuarium tamtejszego gruzowiska, każda telewizja pokazała obchód Rocznicy i uruchomienie dzwonu pamięci. Najpewniej i najważniej, mało którego zdarzenia współczesnego ocena jest w Polsce tak jednorodna. W wielu miastach, Łodzi także są już ulice, czy inne miejsca upamiętniające niewinne Ofiary terrorystycznej masakry wieżowców World Trade Center w NY 11.9.2001 r. Od  TV Trwam po tvn można obejrzeć relacje z koncertu poświęconego Ofiarom i wszystkim oddanym akcji ratunkowej. Umiemy pamiętać, umiemy współczuć, umiemy aktywnie szanować. To co jednak przypominamy, obchodzimy w Polsce jest refleksem tego, co autentycznie i powszechnie przeżywane jest w USA od Florydy, przez Alaskę po Hawaje. I jest to całkowicie naturalne, sąsiedzi będą szanować tego, który sam siebie szanuje. Ewangelia nie opowiada bajek miłuj bliźniego swego najbardziej na świecie, a po prostu: miłuj bliźniego swego, jak siebie samego.
Co myśmy zrobili ze swoimi przeżyciami współczesności? Przełom miesięcy pokazał, że ani 15., ani 31. sierpnia, ani nawet 1. września nie daje już żadnych podstaw by ktokolwiek z perspektywy zza Oceanu, poza zobowiązanymi protokołem dyplomatycznym, czuł się poruszony polskim poczuciem godności. Kosmopolityczni bankruci nawet wtedy nie powstrzymali się przed wykpiwaniem Państwa i Narodu, o którego dobru marzą niemal tak, jak o fali uchodźców, 1000+ dla każdego geja+ w związku zdradzieckim, i 500- za każde życzenie aborcji, nie mówiąc o aborcji na życzenie.
Nic jednak tak nie wzbudza szacunku do Narodu jak Jego zbiorowy (a nie indywidualny) szacunek i respekt dla najcięższego dostępnego nam pamięcią zamachu na Jego suwerenność, jakim był wybuch samolotu prezydenckiego nad południową Rosją 10. kwietnia 2010 r.
Co Światu, nawet nie Polsce, Polakom mają do powiedzenia autorzy obelg o micie Smoleńskim, o 'religii' Smoleńskiej, o 'guru' Smoleńskim w Osobie Ministra Antoniego Macierewicza? Jak wyjaśnią Światu obronę demokracji jacyś świętokradzcy 'obywatele RP' demonstrujący kontrmiesięcznice dla poniżenia świętej sprawy suwerenności Państwa i Narodu? Czy przetrwa Królestwo nierządne i zginienia bliskie, gdzie pomnik Ofiar zamachu na najwyższą Władzę i Przedstawicieli Elit RP w obcej przestrzeni powietrznej jest jawnie okpiwany w ramach 'wolności słowa'? Co powie Światu, jeśli w swej spontanicznej elokwencji się wysłowi, jakiś Szpak, na usprawiedliwienie bluźnierstw o trupolewie zrobionym z papieru i śliny Macierewicza? Co odpowiedzą odwiedzającym Polskę zwykłym obcokrajowcom ci, dla których kamieniem obrazy jest nazwanie ulicy Imieniem zabitego Prezydenta? Co o sobie może powiedzieć dyplomacja, która nie była w stanie zapewnić polskim Ofiarom, Ich Rodzinom, Otoczeniu społecznemu, godziwych ekshumacji, zabezpieczenia wielkiej narodowej relikwii jaką jest roztrzaskany samolot polskiej bandery, otoczenia ponadnarodowego ground zero na Smoleńsk Siewiernyj? Wszak znów ta ziemia do Polski należy, choć Polska daleko jest stąd... Tam nie ma dziś dzwonu pamięci, tam są dzwonki rosyjskich bramek, strzegących tajemnic ichniego śledztwa, którego nie ma.
Nie umiemy czcić tego co polskie, nie umiemy za czwartym przykazaniem czcić Ojca i Matki, nie potrafimy czcić (a nie schlebiać) bliskim, sąsiadującym, nie za, wszak 'i poganie tak czynią', ale ponad, ponad lęk, ponad podejrzliwość, ponad portfel, zasób kontaktów w smartfonach. Nie umiemy, bo do tego przywykliśmy, bo nowoczesność wmówiła i wpoiła, pod pozorem europeizmu, demokratyzmu i tolerancjonizmu wstręt do polskości, do normalności, do wierności Opatrzności i Słowu, do znoszenia trudu i wymagania tam gdzie już, jak pouczał św. Jan Paweł II, nie wymagają.
Amerykanie podkreślali  dziś, że 11. września 2001 r. spotkał Ich cios porównywalny wyłącznie z Pearl Harbour, owszem w Państwie, które biorąc udział w każdej wojnie XX i XXI wieku nigdy nie zaznało takiej na swoim terytorium jest to czytelne. My pewnie zbyt wiele mamy swych Pearl Harbours, by nawet akt wojny w czasie nominalnego pokoju, jakim był Zamach Smoleński, wywołał wstrząs większy niż wahania cen paliw. W zbyt wielu miejscach, nie tylko na Monte Cassino i nie tylko maki zamiast rosy piły Polską krew...
Za naszą i waszą wolność,
Łódź Bałuty, 11. września 2018 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz